Monday, March 31, 2008

Ciecierzyca prazona



     Paluszki, orzeszki i inne slone przekaski lubi prawie kazdy i znikaja nie wiadomo kiedy. Bardzo czesto mowi sie jak negatywny wplyw maja na nasze zdrowie. Ale o prazonej ciecierzycy na pewno nikt tak nie powie, a przypomina orzeszki arachidowe:-). Pikantnosc mozna uregulowac samemu, odradzam jedynie pominiecie oregano i slodkiej papryki, bo bez nich to juz nie to samo.


Ciecierzyca prazona

- ok. 400g ciecierzycy ugotowanej lub z puszki
- 3-4 lyzki oleju
- 1 lyzeczka slodkiej papryki
- 1 lyzeczka oregano
- 1 lyzeczka soli
- ½ lyzeczki peperoncino
- ½ lyzeczki proszku curry
- duza szczypta pieprzu

     Ciecierzyce dokladnie osuszyc papierowym recznikiem i przesypac do duzego naczynia. Wlac olej i wymieszac tak, by kazde ziarenko sie nim pokrylo. W osobnej miseczce wymieszac wszystkie przyprawy, dodac je do ciecierzycy i dokladnie wymieszac, by ziarenka sie nimi oblepily. Tak przygotowane wylozyc na blache do pieczenia, musza byc luzno, nie nachodzic na siebie. Wstawic do piekarnika nagrzanego do 140 stopni na ok. 30 minut, ruszajac energicznie blacha co 10 minut. Po tym czasie wylaczyc go zostawiajac ciecierzyce jeszcze przez ok. 15 minut w srodku.
! Czas pieczenia trzeba kontrolowac samemu, bo zalezy to od ciecierzycy. Powinna wyjsc chrupiaca na zewnatrz, a miekka w srodku, bardzo przypominajaca w konsystencji orzeszki arachidowe. Gotowe ziarenka przestudzic i przechowywac w szczelnym pojemniku, bo szybko wysychaja. !

Saturday, March 29, 2008

Crumble na pozegnanie zimy





     Natura ostatnio pokazuje, ze jest kobieta;-) Takiego niezdecydowania i humorow juz dawno nie widzialam. Co kilka dni wiatr przegania deszczowe chmury i wychodzi prawdziwe wiosenne slonce. I tak na zmiane... Wiec zeby pomoc Pani Naturze w podjeciu ostatecznej decyzji przygotowalam prawdziwie jesienno- zimowy Crumble, bo ostatecznie pozegnac szare dni i przygotowac sie na nadchodzace soczyste owoce :-)
    Bazujac sie na tej teorii od razu wiedzialam jakich owocow uzyc. Mialam problem z kruszonka, bo sobie wymyslilam taka z platkami owsianymi. Tu przyszedl mi z pomoca przepis kuzynki Bei, ktory stal sie moja inspiracja :-)

Crumble z jablkami i suszona zurawina

Kruszonka:
- 75g lekko przemielonych platkow owsianych
- 100g maki
- 150g zimnego masla
- 75g cukru Muscovado
- ½ lyzeczki proszku do pieczenia

Nadzienie:
- 4 jablka obrane i pokrojone w osemki
- 40g orzechow wloskich
- 60g suszonej zurawiny
- 1 lyzeczka cynamonu
- 3 lyzki cukru waniliowego
- 2 lyzki cukru Muscovado
- 2 lyzki masla w malych kawalkach

Wszystkie skladniki kruszonki rozetrzec z maslem, az powstanie piaskowa konsystencja. W formie do pieczenia wysmarowanej maslem wymieszac skladniki nadzienia. Przyspac je rownomiernie kruszonka i wstawic forme do pieca nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 45 minut. Podawac najlepiej cieple z lodami, kremem cukierniczym lub bita smietana.

Wednesday, March 26, 2008

Lebney/Lebneh

 

     We Wloszech wielkanocny poniedzialek to Pasquetta, ktory tradycjnie jest dniem wycieczek.Ja juz od 3 lat ten dzien spedzam z moim przyjaciolmi na pikniku nad morzem. Niestety w tym roku pogoda pokrzyzowala nam plany, ale postanowilismy ze tradycji musi byc zadosc i ... zorganizowalismy piknik w domu. Wsrod salatek, kanapek i ciast plotkowalismy zartowalismy i standardowo gralismy w Trivial Pursuit i... bylo fantastycznie. Regula, ze nie wazne gdzie, a wazne z kim sprawdza sie zawsze :-)



     Wsrod tony jedzenia znajdowaly sie takze kulki z serka jogurtowego. Jadlam je pierszy raz w Syrii baardzo dawno temu, serwowane na sniadanie w picie z burakiem z octu i brzoskiwniami z syropu- nawet ja, dawniej zamknieta na nowosci bylam nimi zachwycona. Pozniej zdarzylo mi sie je widziec w ‘restauracji’ blisko mojego starego mieszkania i tam serwowane byly w normalnej picie z warzywami jako danie wegetariankie lub smarowane na cienkim chlebku polane miodem. Gdy zobaczylam je u Sigrid oniemialam, bo nigdy w zyciu nie pomyslalam, ze mozna zrobic je w domu. A bedzie to chyba najprostszy przepis na tym blogu ;-) Wrocilam wiec w stare progi, wypytalam sie o kazdy szczegol, kupilam jogurt i nastawilam serek. Postanowilam, ze -tak jak grillowane warzywa, ktore ser mial akompaniowac- jogurtowe kluki wloze do sloika z oliwa i przyprawami. Pycha!
 




Lebney/ Lebneh - Serek z jogurtu

     Jogurt grecki posolic, wylozyc na wygotowana sciereczke kuchenna. Zawinac w bardzo scisly tobolek i odcisnac najwiecej jak sie da wody z jogurtu. Nastepnie tobolek zawiazac na patyku lub drewnianej lyzce wystarczjaco dlugiej by oparla sie o brzegi dzbanka czy garnka, aby tobolek zwisal luzno. Wstawic do lodowki na 2-3 dni, w ciagu ktorych przynajmniej 2 razy wylac wode z dzbanka/garnka i dodatkowo odcisnac jogurt. Po tym czasie rozwiazac ‘tobolek’ i uformowac z uzyskanego sera kulki wielkosci orzecha wloskiego.
     Wyparzony sloik wypelnic do polowy oliwa i dodac ulubione przyprawy czy ziola. W moim przypadku byl to czosnek w plasterkach, galazka rozmarynu, pieprz czerwony i zielony oraz suszone peperoncino. Wstawic w ciemne i zimne miejsce na ok. 3 dni, mozna do lodowki (w zimnie oliwa zmienia troche konsystencje ale wystarczy zostawic ja w temp. Pokojowej na 2 godz i wroci do normalnego stanu). Po tym czasie jest gotowe do konsumpcji.

Saturday, March 22, 2008

Wesolych Swiat!



     I male co nieco- swiateczne ‘koszyczki’ z jajkiem, ktore pieknie ozdobia wielkanocny stol.

Scarcelle

- 150g maki
- 50g cukru
- 3 lyzki mleka
- 2 lyzki oliwy
- 1jajko
- skorka starta z ½ pomaranczy lub cytryny


     Wszystkie skladniki polaczyc, wyrobic gladkie ciasto i wstawic do lodowki na 30 minut. Nastepnie rozwalkowac cienko i wyciac wybrane ksztalty ( baranki, golebie, kurczaczki- wazne by byly symbolem Wielkanocy), resztke ciasta zagniesc, rozwalkowac i wyciac cienkie paski. Na srodku umiesicic surowe, umyte jajko i przymocowac je paskami do bazy ‘ciastka’. Posmarowac ciasto mlekiem i posypac kolorowymi cukierkami. Piec w temperaturze 180 stopni przez 25 minut.

Przepis pochodzi z Cucina Italiana (IV, 2007)

Friday, March 21, 2008

Gli Gnudi



     Jedno z moich ulubionych dan i chyba takze najszybszych. Szczegolnie jesli zostanie troche szpinaku z obiadu choc ja specjalnie gotuje wiecej :-). Ich nazwa po polsku to Golasy, co oczywscie swietnie tlumaczy brak ich typowego ubranka czyli makaronu. Co wiecej, jesli obtoczyc je w mace ryzowej to swietne danie dla beglutenowcow. Ja lubie je podane w najprostszy sposob czyli polane rozpuszczonym maslem z listkami szalwii i posypane parmezanem. Ale tak naprawde mozna je ‘doprawic’ jak sie chce. Swietne z sosami serowymi, szczegolnie z gorgonzoli.


Gli Gnudi- ‘Gole’ ravioli z ricotty i szpinaku

- ok. 150g ugotowanego, drobno pokrojonego i odcisnietego szpinaku
- 500g ricotty
- 2 jajka
- 50g startego parmezanu
- sol, pieprz i galka muszkatolowa
- maka

     Wszystkie skladniki wymieszac, doprawic wedlug wlasnego smaku. Formowac kulki wielkosci orzecha wloskiego lub przekladajac lyzkami. Formowanie ulatwia moczenie rak/ lyzek w zimnej wodzie. Gotowe ‘ravioli’ obtoczyc lekko w mace. Gotowac w osolonej wodzie okolo 3 minut od wyplyniecia na wierzch. Podawac z ulubionym sosem.

Wednesday, March 19, 2008

Mantovane



     Wloskie pieczywo nie szczyci sie specjalna chwala. Troche to niesprawiedliwe, bo o ile pakowane pieczywo w sklepie rzeczywiscie jest niejadalne to warto pamietac, ze w piekarniach prawie na kazdej ulicy mozna dostac naprawde swietne chleb i bulki. Wprawdzie nie mozna dostac prawdziwych razowcow czy grahamek, lecz biale pieczywo jest tak dobre, ze to niedopatrzenie zupelnie wybaczam. Rodzajow chleba jest bardzo duzo, nawet nie potrafilabym okreslic ktore najbardziej lubie, choc oczywscie prym wiedzie ten Toskanski, ktory wbrew temu co czesto czytam mozna wszedzie kupic takze solony- wystarczy poprosic. Moglabym o nim pisac i pisac, ale dzisiaj chcialam sie skupic na bulkach. W tym zakresie wybor nie jest tak duzy, bo 80% bulek jest z tego samego ciasta, natomiast oczoplasu mozna dostac od ich form: carciofini, tartaruge, rosette vel micchette (moj absolutny nr1), mustafe, parigine, girelle i wiele wiele innych. Co zabawne, mimo ze to zawsze to samo ciasto w smaku wydaja sie zupelnie rozne :-)
     Lecz sa bulki, ktore sa inne od wszystkich, ktorymi zajadam sie zawsze w Weronie. Sa to Mantovane czyli buleczki z Mantui. Sa chrupiace, z puszytym wnetrzem... Bardzo je lubie ale we Florencji nie maja tego smaku. Jednak ostatnio szukajac czegos innego na wloskim forum Cookaround natknelam sie na ten przepis i nie moglam nie sprobowac. Od razu zagniotlam ciasto. Sa zupelnie nieklopotliwe i naprawde dobre. Wprawdzie nie idealne, bo trudno w domowych warunkach uzyskac ta chrupkosc, ale satysfakcja z przygotowania ich w domu wszystko wynagradza. Za pierwszym razem zrobilam na oliwie i wyszly dobre lecz jednak ze smalcem to zupelnie inna bajka. To dzieki niemu buleczki uzyskuja ten wspanialy aromat...




Mantovane- Buleczki z Mantui

- 400g maki
- 100g Manitoby
- 15g drozdzy swiezych lub 1 lyzeczka swiezych
- 210- 220 wody
- 1 lyzka smalcu
- 1 lyzeczka soli
- 1 lyzeczka melasy, miodu lub cukru

     Z podanych skladnikow wyrobic elastyczne ciasto, dosyc luzne ale nie klejace sie. Zostawic przykryte do wyrosniecia na 30 minut. Nastepnie podzielic ciasto na 8 czesci. Kazda czesc nalezy najpierw rozwalkowac na prostokat, zwinac i jeszcze raz rozwalkowac wzdluz dluzszego boku (mozna uzyc maszynki do makaronu, ale ciasto jest elastyczne i bardzo latwo sie walkuje). Tak przygotowany pasek nalezy zwinac dosyc ciasno, dodatkowo naciagajac ciasto, uwazajac by boki za bardzo nie wychodzily. Gotowe buleczki ukladac koncowka paska do dolu, by sie nie otworzyly, nastepnie przykryc folia i zostawic do wyrosniecia na okolo 30 minut. Po tym czasie rogrzac piekarnik do 240 stopni. Przed wstawieniem do pieca buleczki naciac (nie wiecej niz na glebokosc dwoch warstw ciasta) ukladac na goracej blasze i piec, az beda zlote. Jesli boicie sie, ze sie przypala, po 10 minutach mozna obnizyc temperature. Upieczone mantovane studzic na kratce.

Saturday, March 15, 2008

Wielkanocna Colomba



     Wielkanoc przyszla nie wiem kiedy. Ja mam jeszcze panettone do wykonczenia, a sklepowe polki juz od miesiaca atakuja mnie ogromnymi czekoladowymi jajkami z niespodzianka i tradycyjnym na wloska wielkanoc Colomba. Nazwa tego ciasta pochodzi od jego charakterystycznej formy golebia, ktora niewyrazna, czesto mylona jest z krzyzem :-). Sama Colomba to nic innego jak ciasto drozdzowe, troche przypominajace znane juz chyba wszystkim bozonarodzeniowe Panettone lecz jest cos procz formy co dodatkowo je rozroznia- Polewa!!! Glazura, ktora sie rozsmarowywuje na wierzchu zaraz przed wstawieniem ciasta do pieca, jest cudnie migdalowa i chrupiaca. Dla mnie to nr 1. Z tego tez powodu postanowilam upiec Colombe jako dosyc plaskie ciasto, by powierzchnia polewy byla jak najwieksza :-) Przepis znalazlam na wloskim forum Cookaround, gdzie zostal wyprobowany przez bardzo wiele osob, prawie zawsze ze swietnym efektem. Ciasto pieklam wirtulanie z Benia ze Swierkowego Zakatka i prosila zeby dodac, ze Colomba jest tak pyszna, ze sama pol zjadla :-)
     Przepis jest podany na dwie formy na Colombe 750g. My zrobilysmy z polowy porcji, dlatego podaje tez wersje podzielona. Mozna je piec praktycznie w kazdej formie, nalezy tylko zwiekszyc wysokosc papierem do pieczenia .Nie przerazajcie sie taka minimalna iloscia drozdzy, ciasto rosnie i to bardzo (moja miala byc niska a z 2cm wsadzonych do foremki po upieczeniu mialam 14!!!). Uregulujcie tez sami ilosc cukru, ilosc podana w przepisie jest dla mnie wystarczajaca, ale jak lubicie slodkie to radze troche zwiekszyc. Przepis wyglada na dlugi i skomplikowany, ale jest wrecz przeciwnie: dlugie sa tylko okresy wyrastania.

Colomba

(w nawiasach proporcje na 1/2 porcji)

Biga 1.:

- 75g (37g) maki, mozna Manitoby
- 7g (3,5g) swiezych drozdzy ; suchych 2g(1g- taka ilosc to troche mniej niz ¼ lyzeczki)
- 55g (27g) wody

Wrobic w misce na ciasto klejace i rzadkie. przykryc folia i zostawic w temp.pokojowej na 10-12h

Biga 2.:
do Bigi 1. dodac:

- 100g (50g) maki, mozna Manitoby
- 65g (32,5g) mleka w temp. pokojowej

Dokladnie wymieszac i zostawic pod przykryciem na 1h

Ciasto wlasciwe: wszystkie skladniki najlepiej w temp. pokojowej

- 150g (75g) masla , jesli zimne to pokroic na bardzo male kawalki
- 135g (67g) cukru, najlepiej drobnego
- 170g (85g) mleka
- 50g (25g) smietany , najlepiej 30%, mozna pominac i zwiekszyc o te ilosc mleko
- 1 jajko
- 3 zoltka (w 1/2 porcji pominac jajko i dac 3 zoltka)
- 500g (250g) maki, mozna Manitoby
- 25g cukru pudru, mozna zwiekszyc o te ilosc cukru normalnego, lub cukru waniliowego eliminujac pozniej ekstratkt z wanilii
- 50g (25g) mielonych obranych migdalow, nie pomijac, bo nadaja Colombie jej charakterystyczny smak
- lyzka (1,5 lyzeczki) esktraktu z wanili lub zapach waniliowy lub cukier waniliowy j.w.
- lyzeczka (1/2 lyzeczki) soli

'nadzienie'
- skorka otarta z 1 pomaranczy (1/2)
- skorka otarta z 1 cytryny (1/2)
- opcjonalnie do wybrania i wymieszania wg wlasnego smaku, ma wyjsc 200g (100g): migdaly (lepiej ze skorka) , rodzynki, skorki kandyzowane pomaranczowe, kropelki czekoladowe

Wszystkie skladniki oprocz 'nadzienia’ dodac do bigi i dobrze wyrobic. Mleka lepiej dodac mniej, by moc wyregulowac hydracje. Ciasto powinno byc dosyc luzne i klejace. Smialo mozna sobie pomoc mikserem lub maszyna do pieczenia.  Gdy juz wszystko sie polaczy dodac skorki i wmieszac je tak zeby dobrze sie rozmiescilo w calym ciescie. Nastepnie dodac wybrane dodatki, najlepiej w 2 turach zeby dobrze sie rozmiescily. Ciasto przelozyc do foremki i wyrastac, az dojdzie do jej brzegow. 2,5- 4 godziny, czas nie jest okreslony trzeba kontrolowac ciasto. Moje ciasto po 4 godzinach w ogole sie nie ruszylo wiec za rada Beni, wstawilam je do piekarnika wlaczonego na 30 stopni i trzymalam tak z otwartymi drzwiczkami przez 1,5 godziny. Dodatkowo bardzo duzo uroslo podczas pieczenia.

Gdy bedzie gotowe do wlozenia do pieca trzeba przygotowac lukier:

-2 (1) bialko
-100g (50g) migdalow bez skorki zmielonych
-200g (100g) cukru
-20-30g (10-15g) wody

Skladniki dobrze wymieszac i posmarowac delikatnie wyrosnieta Colombe. Mozna posypac dodatkowo cukrem w granulkach i migdalami ze skorka. Dodam, ze tej polewy jest bardzo duzo, wiec mozna smialo zrobic z polowy porcji (w przypadku pieczenia z polowy porcji- 1/4 polewy)

Wstawic delikatnie Colombe do pieca nagrzanego do temp. 190 stopni bez wentylacji piec przez ok. 35 minut. Sprawdzac patyczkiem. Gdy lukier sie zrumieni przykryc folia aluminiowa.

!!! Okazuje sie, ze czas 35 minut to za malo, i Benia i Tatter piekly ciasto okolo 1h. Takze lepiej obnizyc temperature do 180 stopni i koniecznie nalezy sprawdzac patyczkiem czy ciasto juz gotowe. Jesli nie macie pieca statycznego tylko z wentylacja to nalezy obnizyc temperature do 170 stopni.

Thursday, March 13, 2008

Prawie Nutella :-)




     Jak juz wczoraj pisalam dwie male zmiany w przepisie moga doprowadzic do zupelnie roznego rezultatu. Krem Gianduja byl dzielem przypadku, po prostu nie moglam powstrzymac, zeby nie sprobowac przepisu, ktory Sigrid dostala od jednego ze swych blogowych gosci. A jak to zwykle bywa zawsze w domu czegos brakuje wiec wprowadzilam duze zmiany, ktore wplynely na konsystencje, a przede wszytkim na smak. I choc sam krem jest po prostu cudny, mleko, ktore pozostalo i chec zblizenia sie do smaku slawnej i przez wielu ukochanej Nutelli skonily mnie do jeszcze jednej proby... i tak powstala ‘prawie Nutella’ :-) I choc Krem Gianduja dzieki swojemu wytawno- slodkiemu smakowi pozostanie raczej moim faworytem to i nowy smak zdobyl nasze podniebienia. Ciekawa jestem, czy ktos z zawiaznymi oczami bylby w stanie odroznic wersje domowa od kupnej... :-)
  

Nutella.. no prawie :-)

- 50g orzechow laskowych obranych ze skorki
- 200g mleka skondensowanego slodzonego
- 125g masla
- 100g czekolady mlecznej
- 30g czekolady 74% kakao
- lyzka oleju


     Orzechy podprazyc 2 minuty na suchej patelni. Nastepnie zmielic je na krem w mikserze (ja uzylam mlynka do przypraw)i gotowy przelozyc do miski i dodac do nich mleko, maslo i czekolade. Postawic miske na garnku z lekko gotujaca sie woda i powoli wszystko roztopic, az powstanie gladki i dobrze wymieszany krem. Jesli woda w garnku zbyt mocno sie gotuje, mozna wylaczyc po 5 minutach. Krem bedzie robil sie dluzej, ale bedzie bardziej gesty. Gdy juz wszystko ladnie sie polaczy, zdjac miske z garnka, dodac lyzke oleju dokladnie wmieszac w krem i przelac calosc do czystego sloika. Zostawic do wystygniecia i przechowywac w lodowce.

Wednesday, March 12, 2008

Krem czekoladowo- orzechowy Gianduja



     Czasem lepiej nie chodzic po blogach, szczegolnie gdy ma sie dzien pelen zajec :-) Wczoraj rano, przez przypadek i doslownie na chwilke zajrzalam do Sigrid i nogi same mnie poniosly do kuchni. Jej przepis na nutelle dostosowalam do stanu spizarni i powstal krem o cudnym smaku, ktory nie ma nic wspolnego z Nutella. Za to jest identyczny do kremu Gianduja, ktory kupujemy w slawnej florenckiej czekoladziarni Rivoire. Nie ma chyba slow, zeby go opisac. Po prostu cudo! W dodatku przygotowanie, jesli macie juz wylupane orzechy zajmuje bardzo malo czasu i sam krem gestnieje bardzo szybko. Z podanych nizej ilosci uzyskalam ok. 200ml kremu.
     Przyznam, ze dzisiaj zrobilam jeszcze inna wersje tego kremu, ktora w smaku wedlug mnie baaardzo przypomina Nutelle i chociaz przepis jest praktycznie taki sam to postanowilam wstawic go wkrotce jako osobny post, zeby bylo latwiej pozniej go odnalezc :-)


Krem Gianduja czekoladowo-orzechowy

- 50g orzechow laskowych (ze skorka)
- 200g mleka skondensowanego slodzonego
- 125g masla
- 100g czekolady 74% kakao
- lyzka oleju


Orzechy wsadzic na 8 minut do piekarnika, zeby je podprazyc. Nastepnie przelozyc je do czystej sciereczki i troche potrzec by odseparowac troche skorek (ale nie duzo). Nastepnie zmielic je na krem w mikserze (ja uzylam mlynka do przypraw)i gotowy przelozyc do miski i dodac do nich mleko, maslo i czekolade. Postawic miske na garnku z lekko gotujaca sie woda i powoli wszystko roztopic, az powstanie gladki i dobrze wymieszany krem. Jesli woda w garnku zbyt mocno sie gotuje, mozna wylaczyc po 5 minutach. Krem bedzie robil sie dluzej, ale bedzie bardziej gesty. Gdy juz wszystko ladnie sie polaczy, zdjac miske z garnka, dodac lyzke oleju dokladnie wmiszac w krem i przelac calosc do czystego sloika. Zostawic do wystygniecia i przechowywac w lodowce.

Sunday, March 9, 2008

Zaletti



Wprawdzie nie mamy ochoty na slodycze, ale piec lubie wiec nadrabiam zaleglosci w slodkich prezentach. Te ciasteczka, tak jak osoba dla ktorej je upieklam, pochodza z regionu Veneto. Ich nazwa pochodzi od slowa Giallo czyli zolty (Gialletti - Zaletti). Latwo sie domyslic, ze pochodzi ona od kluczowego skladnika tych ciastek czyli maki kukurydzianej. Warto poszukac maki bardzo drobnej lub dodatkowo przemielic, bo gdy uzyje sie tej grubszej ciasteczka charakterystycznie trzeszcza miedzy zebami (choc starsze osoby takie je pamietaja i dla nich tylko te ‘trzeszczace’ sa ok). Wsrod wielu przepisow nie znalazlam zadnego, ktory byl dla mnie przekonujacy wiec postanowialam zrobic cos w stylu ciasta kruchego i przyznam, ze byl to strzal w dziesiatke. Dodatkowo dorzucilam garsc pinioli, by dodac chrupiacy element. Obdarowana osoba szczesliwa wiec i cel osiagniety :-)


Zaletti - Kruche ciasteczka z maka kukurydziana

- 125g maki
- 125g drobnej maki kukurydzianej
- 125g masla (dosyc miekkiego)
- 70g cukru
- skorka starta z 1 cytryny
- 2 zoltka
- ok. 50g rodzynkow namoczonych w cieplej wodzie lub w alkoholu
- garsc pinioli


Wszystkie skladniki szybko zagniesc. Uformowac walek, zawinac w folie i wstawic do lodowki na jedna godzine. Po tym czasie rozgrzac piekarnik do 180 stopni. Walek pokroic na 1,5-2 centymetrowe plastry. Kazdy krazek uszczypnac po dwoch przeciwleglych stronach, by nadac im forme liscia i ukladac je na blasze wylozonej papierem do pieczenia. Piec przez ok. 15 minut, az beda zlote na brzegach.

Saturday, March 8, 2008

Dzien kobiet

 


     Dzisiaj mija 100 lat odkad swietuje sie Dzien Kobiet. Dla Was, z najlepszymi zyczeniami ,galazka mimozy (rodzaj akacji), ktora we Wloszech jest symbolem tego swieta. Co ciekawe kiedy w Polsce to panowie dwoja sie i troja, zeby ten dzien uczynic specjalnym (a przynajmniej powinni) we Wloszech te dzien jest Swietem Kobiet dla kobiet, panowie nie maja prawa wstepu ;-) . Obowiazkowo kupuje sie mimozy dla przyjaciolek i organizuje sie babskie kolacje i wieczory co musze przyznac bardzo mi sie podoba.
     W ten dzien restauracje staraja sie przygotowac zolte jak mimosa menu, a ja przylaczam sie do akcji kulinarnej przygotowanej przez Fiordisale i Zorre i pokaze Wam co ja zaserwuje moim kolezankom. Jest to jeden z moich ulubionych makaronow. Szczerze mowiac wyglada troche jak pasta z jajecznica ale zapewniam, ze smak rekompensuje wszystko. Nic dodac, nic ujac.


Paccheri con cavolfiore e zafferano - Paccheri z kalafiorem i szafranem

- 300g makaronu paccheri lub innego dowolnego
- ½ duzego ugotowanego kalafiora
- 1 lyzka masla
- 1 cebula
- 100ml smietanki
- duza szczypta szafranu
- sol, pieprz i peperoncino do smaku
- duza garsc pinioli
- 2 garscie rodzynek

     Cebule drobno pokroic i podsmazyc na masle. Dodac pokrojony na mniejsze kawalki kalafior i podsmazyc, az zmieknie zupelnie (mozna odlozyc kilka rozyczek do dekoracji). Nastepnie dodac smietane i szafran, doprawic do smaku i gotowac przez ok. 5 minut. Wymieszac sos z ugotowanym makaronem i posypac piniolami i umytymi rodzynkami.



International Women's Day

Wednesday, March 5, 2008

Carpaccio wiosenne




     W duszy spiewalam juz sobie, ze wiosna nadeszla... Przez kilka dni temperatury podskoczyly do 25 stopni. A tu niespodzianka, niewiadomo skad przyszlo zimno, pomarzly moje tulipany (ktorym tak sie spieszylo do slonca, ze nawet nie urosly; otworzyly sie jak tylko paki wyszly z ziemi). Za to chociaz na talerzu jest juz prawdziwie wiosennie. Bob, karczochy, pierwsze szparagi, a na deser truskawki. Tyle czasu na nie czekalam...
     W moim carpaccio brak swiezego surowego miesa. Uzywam zawsze tego lezakowanego Carne Salada lub Bresaola. W Polsce zastapilabym ja srednio lezakowana, niewedzona poledwica. Za kazdym razem danie to jest zupelnie inne, wystarczy dobrac skladniki wedlug wlasnych upodoban. Wprawdze zazwyczaj stosowane jako przystawka ale wg mnie jest idealne na caly posilek. Zdrowe i sycace, a przede wszystkim gotowe do jedzenia w 5 minut. 

Carpaccio wiosenne

- 200g Carne Salada lub Bresaola
- kilka lisci salaty
- 100g mlodego bobu nieluskanego
- 2 karczochy
- wiorki parmezanu
- cytryna
- oliwa z oliwek

     Ulozyc na talerzu umyte liscie salaty. Wylozyc na nie bardzo cienkie plastry miesa. Udekorowac wyluskanym bobem i karczochami, wczesniej oczyszczonymi i pokrojonymi w cienkie piorka. Obsypac wszystko wiorkami parmezanu, przybrac talerz czastkami cytryny i skropic oliwa z oliwek. Taka porcja jest idealna dla 2 osob.