Tuesday, December 7, 2010

Kasztanki... czyli kandyzowane kasztany;)



Dzis pograze sie pewnie zupelnie ;) Bo jesli upieczenie do zdjecia kakaowego chleba, ktory robi sie raz dwa, wcale nie wydaje mi sie takim szelenstwem, to robienie kandyzowanych kasztanow juz tak. Ale to tylko dlatego, ze ich obieranie wcale nie jest przyjemne. Tym bardziej, ze ugotowane kasztany sa tak pyszne, ze choc rece juz bola, tych obranych wcale nie przybywa, znikaja w niewyjasnionych okolicznosciach w drodze z reki do miski ;). Ale samo kandyzowanie robi sie praktycznie samo, a smak ... musicie sprobowac. Przede wszystkim nie sa tak slodkie jak te kupne, wygladaja jak kasztany, a nie brazowe niewiadomoco. Nie wspomne nawet o cenie (we florenckim Revoir sprzedaja pyszne kandyzowane kasztany, ale za 3 euro za sztuke!). Ale najwieksza jest chyba satysfakcja, ze tak malym wysilkiem, mozna uzyskac cos tak wspanialego. Nie zrobilam ich duzo, a teraz zaluje. To co udalo mi sie zachomikowac przywiozlam do Polski i odkrylam, ze smakuja calej mojej rodzinie :) Za rok powtorka!



Obieranie kasztanow to najmniej przyjemniejsza rzecz, ale mozna sobie te czynnosc ulatwic. Kasztany nalezy naciac i obgotowac je przez ok. 30 sekund. Najlepiej obierac je gdy sa gorace, dlatego radze obgotowywac partiami. Jesli skorka zbyt mocno przylega, nalezy obgotowac je jeszcze raz. Wtedy zagotowac swieza wode (wtedy nie zbrazowieja tak bardzo) i gotowac obrane kasztany na malym ogniu przez ok. 15-20 minut. Musza byc miekkie na tyle, by wetknac wykalaczke, ale bardziej miekkie beda sie przy kandyzowaniu lamac. W ogole chyba cala trudnosc w przygotowaniu 'kasztankow' to wlasnie utrzymanie ich w calosci, choc te polamane sa tak samo pyszne :) Zanim wlozy sie ugotowane i ostudzone kasztany do syropu cukrowego mozna je zawinac ciasno w gaze, ale ja nie probowalam tego sposobu. Po prostu wrzucilam wszystko do garnuszka i czekalam na cud ;)



Kandyzowane kasztany

ok. 1 kg kasztanow, najlepiej duzych
500g cukru
400g wody
2 lyzki ekstraktu z wanilii

Kasztany obrac, ugotowac i ostudzic. Zagotowac syrop z cukru i wody, gdy lekko zgestnieje dodac ekstrakt z wanilii i dodac kasztany. Zmniejszyc ogien, doprowadzic do wrzenia i gotowac przez 1 minute, wylaczyc i przykryc. Wazne jest, by kasztany mialy dosyc ciasno i nie byly gotowane na duzym ogniu, dzieki temu pozstana cale. Nastepnego dnia, znow doprowadzic do wrzenia, gotowac przez 1 minute wylaczyc i przykryc. Powtorzyc te czynnosc wieczorem i tak jeszcze przez dwa dni. Czwartego dnia rano wyjac kasztany na kratke do studzenia wypiekow i suszyc przez dobe. Gdy sa gotowe przelozyc do szczelnej puszki (o ile bedzie co przekladac;)

Monday, December 6, 2010

Kakaowy chleb

Niech nie zmyli Was zdjecie, to nowy post :)



Od kiedy upieklam to cudo jestem w stanie zdefiniowac moja 'chorobe'. Prosze sie ze mnie nie smiac, ale jedynym motywem byl fakt, ze potrzebuje czegos ciemnego do zdjec pomaranczowego curdu (ktore i tak nie wyszly jak sobie zaplanowalam ;). W tym jedynym tygodniu, ktory spedzilam w swoim domu przygotowalam tyle deserow i slodyczy (o ricciarelli juz Wam pisalam), ze Tommy spojrzal tylko na mnie TYM wzrokiem i od razu zrozumialam, ze jesli przygotuje cos jeszcze (np. zamiast sie pakowac) to moge zaczac pakowac moje foremki ;). Dlatego wymyslislam sobie, ze po prostu zrobie chleb, zabarwie go kakao, uzyje do zdjec, a reszte oddam ptakom (nie znalazlam informacji czy kakao im szkodzi;)

Ale jesli chleb wyglada jak ciasto czekoladowe? I w dodatku tak smakuje? Zapewniam Was, ze bardzo latwo sie pomylic. Najpierw oszolomil nas zapach. Caly dam wypelnil sie mocnym czekoladowym aromatem, ktory utrzymal sie do nastepnego dnia. To dlatego nie wytrzymalismy i ukroilismy pierwsza kromke, gdy chleb byl jeszcze goracy. Smakuje jak... murzynek. Bardzo wilgotny i... czekoladowy:) Wcale nie jest slodki, ale z marmolada pomaranczowa czy pomaranczowym curdem to po prostu raj na ziemi. Do tego bez wyrzutow sumienia ;)

Uzylam kakao bardzo wysokiej jakosci i chleb mial mocno gorzki posmak, ale jesli go nie lubicie to dodajcie troche wiecej cukru, albo zmniejszcie ilosc kakao. Zaryzykowalam z wieksza niz zwykle iloscia drozdzy i nie byl to zly pomysl, bo kakao jest ciezkie, a chleb pieknie wyrosl i nie mial tego mocnego zapachu i posmaku drozdzy, ktorego tak nie lubie.

A zdjec samego chleba nawet nie zrobilam;)



Chleb z kakao

400g maki manitoba
100g ciemnego kakao (koniecznie przesiane)
7 g drozdzy instant
6-8 lyzek cukru trzcinowego ciemnego (najlepiej Dulcita)
200ml mleka (najlepiej ryzowego)
4 lyzek delikatnej oliwy z oliwek
1 lyzeczka kwiatu soli

Wszystkie skladniki zagniesc, az powstanie miekkie, ale sprezyste ciasto (ilosc mleka dostosowac do wilgotnosci maki). Zostawic do wyrosniecia, az podwoi objetosc. Nastepnie delikatnie odgazowac, zawinac w warkocz i wlozyc do foremki wysymarowanej oliwa. Zostawic do wyrosniecia, az znow wyrosnie (czas zalezy od temperatury w kuchni). Wierzch posmarowac mlekiem i piec w piekarniku nagrzanym do 180° przez ok. 30 minut. Przyznam szczerze, ze chleb jest tak ciemny, ze trudno wizualnie zrozumiec czy jest juz gotowy, wiec pomoglam sobie patyczkiem.