Friday, February 29, 2008

Kandyzowany imbir



     Minelo juz troche czasu odkad dostalam sloiczek pelny zlotych platkow. Gdy sprobowalam ich pierwszy raz mialam bardzo mieszane uczucia: cudna, aromatyczna slodycz po 2 minutach przeobrazila sie w pikantny, wykrecajacy twarz ogien. Przez moment zastanawialm sie czy mi smakuje czy nie... po czym poczestowalam sie nastepnym :-) Tak, to byl kandyzowany imbir i od tego czasu jestem jego wielbicielka. Odkrylam, ze nie wszystkie sa tak ‘ogniste’ i ze swietnie sprawdzaja sie tez jako dodatek do ciast i ciasteczek.
     Jakis czas temu skonczylam jego zapasy, a ze jakos nie moglam niegdzie kupic zrobilam sama. Nie wiem czy jest to sluszny przepis. Kandyzowalam je w ten sam sposob jak robie to ze skorkami pomaranczy. Wyszedl idealny. Dodatkowo jest bardziej wilgotny, przez co bierze wiecej cukrowej otoczki, przelamujac pikantny smak. Jesli chcecie tego uniknac wystarczy podsuszyc platki troche dluzej.


Imbir kandyzowany

- imbir
- cukier
- lyzeczka soli


     Imbir obrac, uwazajac by wyeliminowac wszystkie czesci skorki. Pokroic w cienkie plasterki i ugotowac je na malym ogniu z lyzeczka soli i woda (tyle by je przykryc) przez ok. 30 minut. Odcedzic i zostawic do wystygniecia. Nastepnie zwazyc ugotowane platki, przelozyc je do stalowego rondelka i dodac taka sama ilosc cukru i 5 lyzek wody. Postawic na najmniejszym palniku i gotowac na minimalnym ogniu przez okolo 20 minut, az imbir stanie sie przezroczysty (polecam ciagle kontrolowanie zeby nie przypalil). Wylozyc widelcem na kratke do ciastek, zeby obciekly i suszyc tak przez przynajmniej 5 godzin, a najlepiej zostawic na cala noc. Gotowe platki wrzucic do woreczka z cukrem i dobrze potrzasnac, by sie nim oblepily. Przechowywac w szczelnym pojemniku.

Saturday, February 23, 2008

Cookies na Czekoladowy Weekend



     I nadszedl czekoladowy weekend. Powiem szczerze, ze bylam troche zdesperowana, gdyz ostatnio w ogole nie mamy ochoty na slodycze i zazwyczaj robie czy pieke je tylko dla kogos. A jak na zlosc w ten weekend nie mialam miec gosci wiec nie bardzo wiedzialam co mam zrobic. Lecz okazalo sie, ze los wczoraj wieczorem przygnal do mnie prawdziwych ciasteczkowych potworow wiec problem rozwiazany :-)
     Jesli chodzi o polaczenie ciasteczka i czekolada juz rok temu znalazlam przepis dla mnie idealny. Sa to cookies czekoladowe z ksiazki ‘PH:10’ Pierre Herme, o ktorych napisala Sigrid . Sa bardzo czekoladowe, lekko ciagnace w srodku, slodycz jest przelamana przez odrobine fleur de sel (uwielbiam polaczenia slodkiego ze slonym!!!). Po prostu pycha!


Cookies z czekolada i fleur de sel

- 230g czekolady gorzkiej jak najlepszej jakosci (min. 70% kakao)
- 270g maki
- 46g kakao dobrej jakosci (ja uzywam Van Houten)
- 8g sody oczysczonej
- 225g masla miekkiego
- 165g cukru brazowego
- 75g cukru
- 5g fleur de sel
- 3g ekstraktu z wanilii

Wymieszac make, kako i sode i przesiac do miski. Dodac cukry, ekstrakt z wanilii, sol, posiekana drobno czekolade. Wyrobic bardzo krotko na zwiezle ciasto. Uformowac walki o srednic ok. 4cm i schlodzic przynajmniej przez godzine (ja wstawilam je do zamrazarki). Rozgrzac piec do 170 stopni, walki pokroic na dwu centymetrowe plastry i ukladac na blaszce wylozonej papierem do pieczenia w dosyc duzych odleglosciach (ja ukladam po 9 ciastek). Piec przez ok. 10-12 minut. Po tym czasie wyjac blache z piekarnika, i zostawic tak na okolo 5 minut zeby ciastka dobrze sie ‘zwiazaly’. Studzic na kratce. Z podanej porcji wychodzi mi ok. 60 ciastek.


Thursday, February 21, 2008

Tiramisu





     Deser Tiramisu w krotkim czasie zdobyl sobie serca i podniebienia na calym swiecie i jest juz chluba wloskiej kuchni. Nie bede pisac o jego skomplikowanej historii, bo tyle jest historii jego powstania ile historycznych restauracji i wloskich regionow :-) Skupie sie krotko na jego przygotowaniu, a przede wszystkim skladnikach.
     Bardzo wiele osob twierdzi, ze jesli tiramisu to tylko jajka, mascarpone, cukier i savoiardi zamoczone w kawie. A ja sie nie zgadzam! Wlosi uwielbiaja jesc i jesli sami kreuja setki wersji tiramisu, to znaczy ze mozna ;-) Nic sie nie stanie jesli uzyjecie jogurtu, truskawek czy soku z brzoskwini. Nie bedzie to tiramisu klasyczne a jedynie wariacja i o to chodzi. Kazdy powinien znalezc swoj ulubiony przepis. Ja na przyklad tiramisu przygotowuje tylko wtedy kiedy mam gosci i boje sie im serwowac surowe jajka (bo nigdy nic nie wiadomo) wiec przygotowuje tak jak to robi sie w cukierniach i restauracjach: z zoltek robie najpierw zabaione, a zeby zrobic kem bardziej ‘lekki’ zamiast bialek mieszam krem z bita smietana. Dla mnie ta wersja tirmasu klasyczngo jest idealna :-) Od razu dodam, ze tne cukier jak moge wiec sprobujcie wczesniej czy slodycz wam odpowiada.


Moja wersja Tiramisu klasycznego

- 2 zoltka
- 3 lyzki cukru pudru
- 500g mascarpone
- ok. 150ml smietanki 36%
- kawa (okolo 2 szklanek mocnego naparu)
- 3-4 lyzki Amaretto
- savoiardi
- kakao dobrej jakosci

     Przygotowac kawe. Zoltka ubic z cukrem mikserem. Zagotowac wode w rondelku i zdjac z ognia. Postawic miske z ubitymi zoltkami na rondelku i ubijac mikserem, az krem potroi objetosc. Kontrolowac temperature kremu, zeby jajka sie nie sciely (chociaz mi nigdy sie nie zdazylo). Gdy krem juz bedzie gotowy zostawic na 2-3 minuty zeby zupelnie ostygl. Do misko dolozyc mascarpone i wymieszac drewniana lyzka, az dobrze sie polaczy (absolutnie nie mieszam mikserem: z czasem nauczylam sie, ze zmiksowane mascarpone robi sie zupelnie plynny i pozniej rzadko kiedy deser ma konsystencje dobra do krojenia ladnych porcji). W drugiej misce ubic smietanke na sztywno, dodac ja do kremu z mascarpone i wmieszac delikatnie od dolu do gory.
     Biszkopty namaczac w kawie  z Amaretto i ukladac w wybranej formie (ja lubie desery w szklaneczkach :-) ), na to wylozyc czesc kremu i posypac caly wierzch gorzkim kakao. Powtorzyc cala czynnosc z reszta skladnikow. Wstawic do lodowki na przynajmniej 5h, a najlepiej przygotowac deser dzien wczesniej. Przed podaniem posypac kakao.

Wednesday, February 20, 2008

Zostalam 'ustrzelona' :-)

Anoushka zaprosila mnie do zabawy (Dziekuje!) i choc jestem sceptycznie nastawiona do tego typu zwierzen (wole to co zostaje w temaciu kulinariow) postanowilam wziac udzial, bo jednak podczytujemy siebie nawzajem, a w koncu po drugiej stronie kabla siedzi rzeczywista osoba (o czym ja osobiscie czesto zapominam :-) ) W koncu nie zdradze o sobie nic takiego co mozecie uzyc przeciwko mnie. No chyba, ze postanowicie jakims sposobem wejsc do mojej szafy;-)

Oto reguly:
1. podać link do osoby, która nas ”ustrzeliła”
2. zacytować na swoim blogu reguły zabawy
3. wpisać 6 nieważnych, śmiesznych rzeczy na swój temat
4. „strzelić” do następnych 6 osób
5. uprzedzić wybrane osoby wpisując post na ich blogu

Nie wydaja mi sie zabawne, ale oto moje male tajemnice :-)

1. Wciaz placze mi sie jezyk... Nie wiem co jest glowna przyczyna, ale czesto sie wstydze za to co   mowie...
2. Gdy jestem sama w domu, spie z zapalonym swiatlem i to przynajmniej w dwoch     pomieszczeniach. To silniejsze ode mnie (i nie jest to spowodowane strachem, chyba...)
3. Gdy zaczynam nowa ksiazke zawsze zaczynam od przeczytania 3-4 ostatnich stron :-)
4. Mam bardzo slaba pamiec. Do wszystkiego.
5. Jestem znana z tego, ze kupuje tylko i wylacznie buty, ktore na bank zrobia mi krzywde...
6. Nie moge ogladac horrorow. Ba! Nie powinnam ogladac nawet filmow sensacycjnych gdzie     krazy jakis morderca. Pozniej przed pojsciem spac kontroluje szafe i inne wieksze zakamarki     gdzie moglaby sie zmiescic dorosla osoba :-)



Strzelam (tylko czy uda mi sie ustrzelic?)do: Beni, Tatter, Liski, Ani, Malgos i Cudawianek. :-) Tak tylko dodam, ze oczywscie zabawa nie jest obowiazkowa i absolutnie sie nie obraze jesli wymienione osoby nie wezma w niej udzialu, bo rozumiem niechec pisania o sobie :-)

Monday, February 18, 2008

Placek po florencku



     W kazdej florenckiej cukierni mozna kupic Schiacciata alla fiorentina. Nazwa jest mylaca, bo nie jest to –jak mowi nazwa- slony chleb (schiacciata to tutaj bardzo niska focaccia), a ciasto o pieknym, pomaranczowym aromacie. Ta tradycyjna robiona jest na smalcu i na drozdzach i jest cudownie puchata. Nie jest wysoka bo regula mowi, ze nie moze byc wyzsza niz 3cm. Jej cecha charakterystyczna jest dekoracja: obficie obsypana cukrem pudrem, z herbem Florencji czyli Lilia wysypanym z kakao*.
     Jednak moj przepis rozni sie od tego tradycyjnego: jest to raczej rodzaj piaskowego ciasta. Nie lubie tego typu slodyczy, ale to wyjatkowo mnie zaskoczylo: jest tak puchate i aromatyczne, ze topi sie w ustach jak najlepsza czekolada. Przepis dostalam od mojej babci (nabytej :-) ) Darii i dla niej je upieklam. Byla bardzo wzruszona i powiedziala, ze jej tak dobre nigdy nie wyszlo... Dla osob z nietolernacja laktozy mleko mozna smialo zastapic tym sojowym lub ryzowym.


Schiacciata alla Fiorentina della Nonna Daria – Placek po florencku Babci Darii

- 2 jajka
- 10 lyzek cukru
- sok z jednej pomaranczy
- skorka otarta z dwoch pomaranczy
- 10 lyzek mleka
- 20 lyzek maki
- 7 lyzek oliwy delikatnej lub oleju
- 1 lyzka proszku do pieczenia (ok.8g)

     Ubic jajka z cukrem, az ten sie rozpusci. Nastepnie dodac sok, skorke z pomaranczy i mleko i caly czas miksujac dodawac powoli make. Dodac olej i na sam koniec przesiany proszek do pieczenia. Przelac ciasto do foremki wysmarowanej olejem lub maslem i wysypanej maka. Piec w temp. 180 stopni, az do suchego patyczka. Po ostudzeniu posypac cukrem pudrem. Ciasto z podanej porcji wychodzi wysokie. To na zdjeciu jest nizsze, bo zrobilam zamiast jednego 2 w prostokatnej foremce 16x24cm.



* Lilia z herbu jest dosc skomplikowana z wieloma elementami, wiec poszukalam tej prostszej, ktora uzywa sie w tradycyjnych papierach i materialach florenckich. Ominelam tez kakao, przykladajac wyciety szablon i na to sypiac cukrem pudrem.

Saturday, February 16, 2008

Ciecierzyca i makaron




     Kilka tygodni temu wstawilam na moim blogu sondaz z pytaniem o Wasze ulubione warzywa straczkowe. Bylam ciekawa przede wszystkim jak sie ma moja ukochana ciecierzyca, ktora ku mojemu zdziwieniu i ogromnym zadowoleniu wygrala te mala ankiete :-) W moim menu nasiona te sa wrecz wszechobecne i przyznam szczerze, ze tylko dzieki nim jakos egzystuje na przymusowym wegetarianizmie (zapytajcie Benie! Hihi...) . Ich lekko orzechowy posmak i to jak swietnie wspolgraja z innymi skladnikami zostawiaja calkowita dowolnosc: czy to sosy do przegryzek, zupy, salatki czy curry. Jednym z moich ulubionych dan jest makaron z ciecierzyca, ktory tak naprawde jest bardzo gesta zupa. To stare rzymskie danie, przygotowywane od zawsze w okresie Wielkiego Postu, ma w skladzie pomidory, ale toskanska wersja jest bez i tak wole. Moim sekretem jest dodaniem soku z cytryny, ktory idealnie podkresla smak tego dania.


Pasta e ceci – Makaron z ciecierzyca

- 250g suchej ciecierzycy (lub dwie puszki juz ugotowanej)
- 1 duza cebula
- 1 duza marchewka
- 3 lodygi selera naciowego
- 2 zabki czosnku
- rozmaryn
- ok. 150-200g makaronu krotkiego do zup, ja uzywam Ditalini
- oliwa z oliwek
- sol, pieprz do smaku
- sok z cytryny 


     Ciecierzyce namoczyc na noc (lub 12 godzin) a nastepnie ugotowac do miekkosci (posolic na koncu). W duzym garnku podsmazyc na oliwie cebule, marchew i seler bardzo drobno pokrojone oraz przecisniety przez praske czosnek i kilka posztakowanych listkow rozmarynu. Gdy warzywa sie juz delikatnie przesmaza dodac ciecierzyce razem z woda z jej gotowania (lub zawartosc dwoch puszek). Dusic przez okolo 10 minut. Nastepnie odlozyc polowe ciecierzycy z warzywami, a to co zostalo w garnku zmiksowac. Dodac warzywa z powrotem do garnka, dodac makaron i gotowac, az ugotuje sie al dente. Doprawic sola i pieprzem. Wlac sok z calej cytryny. Serwowac z odrobina oliwy z oliwek.

Saturday, February 9, 2008

Sformato z serowym sercem :-)



     Nie mam pomyslu jak po polsku nazwac sformato. Dokladne tlumacznie to: cos bez konkretnego ksztaltu. Dzisiaj jak sie nad tym tak mocno zastanawialam, przyszlo mi na mysl ze przypomina troche suflet, ktory nie rosnie (bo sformato czesto robie tez bez beszamelu, same warzywa, jajka i ser). Sama nie wiem. Ale zapewniam Was, ze warto zapamietac te nazwe, a jeszcze lepiej przygotowac ta ‘zapiekanke’ w domu, by poznac ten cudowny smak. Tym bardziej, ze to jedno z tych dan gdzie liczy sie wlasna inwencja, ulubione smaki i... resztki z lodowki :-) Wprawdzie tu we Wloszech zazwyczaj serwowane jest jako danie akompaniujace cos bardziej solidnego, ale mozecie wierzyc mi na slowo- porzadna porcja tego sformato spokojnie zastapi cale danie.

Sformato z kalafiora i brokolow z sercem gorgonzoli

- pol kalafiora
- jeden brokul bez lodygi
- 2 lyzki masla
- pol poszatkowanej cebuli
- zabek czosnku
- sol, pieprz i szczypta peperoncino
- 2 jajka
- ok. 40g startego parmezanu + wg uznania do posypania wierzchu
- ok. 100g sera zoltego startego, najlepiej fontina
- ok. 100g gorgonzoli pokrojonej w slupki (tyle ile kokilek)

beszamel:
- 50g masla
- 50g maki
- 500ml mleka
- sol, pieprz i galka muszkatolowa

     Kalafior i rozyczki brokula ugotowac do miekkosci. Na patelni rozpuscic maslo, poddusic na nim cebule i caly zabek czosnku. Dodac ugotowane warzywa i rozdrobnic je lyzka. Podsmazyc lekko i doprawic wg smaku. Usunac czosnek. Przygotowac beszamel: zrobic roux z masla i maki, nastepnie dodac mleko i gotowac, az powstanie sredniogesty sos i przestudzic. Dodac lekko podsmazone warzywa, jajka, starte sery i energicznie wymieszac. Przelac do duzych kokilek (moje maja srednice 12cm), posypac parmezanem, a w srodek wcisnac slupki gorgonzoli i wstawic do piekarnika. Piec przez okolo 30 minut w tempertaurze 180 stopni.
     Sformato mozna tez przygotowac w duzej formie i nakladac lyzka. W tym przpadku dodaje gorgonzole pokrojona w kostke do beszamelu wraz z innymi skladnikami. Z podanej porcji wychodzi forma 25X25 lub siedem duzych kokilek

Tuesday, February 5, 2008

Gung hoy fat choy!



     Jakis czas temu, natknelam sie na banner FoodFreak reklamujacy nowe blogowe wydarzenie: wspolne gotowanie, by swietowac Nowy Chinski Rok- Rok Szczura :-) i z ogromna checia sie przylaczam. Gotuje duzo chinszczyzny, bo bardzo ja lubimy. Dodatkowo jest prosta, szybka i ma ogromne bogactwo smakow. Wyzszosc przyrzadzania dan tej kuchni w domu to przede wszystkim gwarancja jakosci skladnikow i , co w moim przypadku jest fondamentalne, eliminacja glutaminianu sodu, ktory dodawany jest zazwyczaj w duzych ilosciach dla wzmocnienia smaku.
     Lubie chyba wszystkie chisnkie dania ale jedno jest szczegolne, inne od wszystkich: ma swoj wyjatkowy, niepowtarzalny smak. To wieprzowina slodko-kwasna. Gotowalam ja juz chyba 100 razy i bardzo duzo czasu zajelo mi dojscie do przepisu (dla nas!) idealnego. W wersji dla wegetarian wystarczy pominac mieso lub po prostu odlozyc porcje przed dodaniem miesa do warzyw. Swietnie smakuje tez same ciasto usmazone i dodane do woka. Czasem, przed podaniem, dodaje 3 duze garscie kielkow sojowych, ktore swietnie ozywiaja to danie. Przepis wyglada na skomplikowany, ale tak naprawde jest bardzo prosty i wszystkie skladniki sa bardzo latwo dostepne. Smacznego!




Wieprzowina slodko-kwasna

- ok. 200g filetu wieprzowego*
- 2 duze cebule
- 1 duza papryka czerwona
- 1 duza papryka zolta
- 2 marchewki
- ok. 5 plastrow ananasa, moze byc z puszki
- olej arachidowy

na ciasto:
- 12 lyzek maki maki
- 1 lyzka maizeny
- pol lyzeczki drozdzy instant
- 1 lyzka oleju arachidowego
- woda, tyle by powstalo dosyc geste ciasto, ok. 175ml

na sos:
- 8 lyzek jasnego cukru Demerara
- 2 lyzki maizeny**
- 3-4 lyzki octu winnego bialego lub octu jabkowego
- 2 zabki czosnku
- 4 lyzki salsy pomidorowej
- 6 lyzek soku z ananasa lub syropu z puszki

     Wymieszac skladniki ciasta i odstawic na ok. 20 minut. Wymieszac skladniki sosu i odstawic. Mieso pokroic w mala kostke lub cienkie paski. Cebule pokroic w dosyc duze piorka, papryki w cienkie paski a marchewke w julienne. Plastry ananasa pokroic w czastki.
Rozgrzac na patelni duza ilosc oleju arachidowego. Usmazyc na nim mieso zamoczone w ciescie (nalezy uwazac, bo troche strzela olejem). Gotowe mieso odlozyc na bok, najlepiej w cieple.
     Rozgrzac wok z 3 lyzkami oleju i dodac cebule i papryki, smazyc caly czas mieszajac az beda srednio miekkie. Dodac marchew i ananasa i smazyc jeszcze przez ok. 2minuty. Nastepnie rozlozyc warzywa na scianki woka, wymieszac jeszcze raz dokladnie sos i wlac go na srodek. Mieszajac zagotowac. Jak sos bedzie juz sie robil swiecacy wymieszac z warzywami. (Teraz mozna odlozyc czesc, dla osob nie jedzacych miesa.) Dodac do woka mieso wymieszac, podgrzewac jeszcze przez 1-2 minuty. Podawac z ryzem, najlepiej Basmati.


*mozna zastapic filetem z kurczaka
**maizena to skrobia kukurydziana, podejrzewam, ze mozna zastapic skrobia ziemniaczana


Sunday, February 3, 2008

Caluski :-)



     To zdecydowanie moje ulubione ciasteczka, ktore do tej pory zawsze kupowalismy. Ale zapasy orzechow laskowych sklonily mnie do zrobienia ich w domu. I choc wygladem roznia sie troche od tych kupnych to w smaku bija je na glowe. Pierwszy raz tez, moje ciasteczka wygladaja lepiej niz na zdjeciu w ksiazce ('Cioccolato&Co.'), co jest powodem mojej ogromnej dumy ;-) Tylko nie popelniajcie mojego bledu i nie zanoscie ich nikomu w prezencie. Wprawdze przyjaciele beda Was uwielbiac, ale dom bez tych caluskow (baci= wl.calusy) taki jakis smutny sie wydaje... :-)

Baci di dama- Orzechowe ciasteczka przekladane kremem czekoladowym

Ciasteczka:
- 200g masla w temperaturze pokojowej
- 200g maki
- 200g cukru drobnego
- 200g zmielonych bardzo drobno orzechow laskowych

Krem:
- 100g maslo w tepmeraturze pokojowej
- 50 cukru pudru
- 25g kakao

     Maslo wymieszac dokladnie z maka. Nastepnie dodac cukier i orzechy i wymieszac lyzka lub mikserem, az wszystkie skladniki dobrze sie polacza. Uformowac kulki o srednicy okolo 3cm i ukladac w odstepach na blaszce wylozonej papierem do pieczenia. Wstawic do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 15 minut. Ciasteczka sa gotowe jak ich brzegi sa zlote. Zdjemowac z blachy ostroznie caly papier, bo ciasteczka sie sypia. Dopiero stygnac twardnieja.
     Skadniki kremu dokladnie wymieszac, smarowac niewielka iloscia spod ciastka i sklejac z drugim. Przechowywac w szczelnym pojemniku.