Juz jutro Tlusty Czwartek. Szczerze mowiac zazwyczaj wcale nie obchodze tego swieta. Po prostu dla mnie smazone slodycze (zreszta tak jak ciasta), to nie to co mus czekoladowy chociazby :-) W zeszlym roku dla Lubego robilam paczki Tatter - choc to bardziej z przekory, zeby swietowac w czwartek a nie tak jak we Wloszech we wtorek, czyli w nasze ostatki;-) Bardzo nam smakowaly (tak! nawet mnie!) i szczerze mowiac myslalam, ze w takim razie w tym roku zrobie powtorke. Jednak nie mam oleju, sklep daleko no i czasu malo...
Lecz przegladajac ostatni numer ‘Sale&Pepe’ znalazlam przepis na chiacchiere pieczone. Chiacchiere to takie nasze faworki. Tak naprawde ta nazwa, ktora oznacza plotki uzywana jest tylko w okolicach Mediolanu. W Toskanii to juz Cenci (czyli scierki), chociaz im blizej do toskanskiego wybrzeza tym czesciej znane sa pod nazwa Donzelle (w starym wloskim to panny). Na polnocy w Trentino to juz Cro’stoli , w Piemonte Bugie (wl. klamstwa) itd. Praktycznie kazdy region ma kilka swoich nazw co dla obcokrajowcow kreuje ogolne zamieszanie bo niewiadomo o co chodzi... Teraz najczesciej jak slysze o jakis tradycjonalnych slodyczach i jakas dziwna nazwe to zakladam, ze mowa wlasnie o tych ciasteczkach i w 95% sie nie myle :-) Sama tradycja ich smazenia pochodzi z bardzo dawnych czasow, bo od fricitilia czyli slodyczy smazonych w smalcu w czasie karnawalu w antycznym Rzymie. Przygotowywano je w gromnych ilosciach, bo mialy starczyc na caly okres Wielkiego Postu.
Zaczelam sie zastanawiac kiedy ostatni raz jadlam faworki? Jakies 10 lat temu? Pewnie nawet wiecej... Przepis nie przewidywal smazenia w glebokim tluszczu a piecznie w piecu i tak ...nie wiem szczerze mowiac kiedy... skonczylam z rekami w mace :-) Robi sie je raz dwa. W smaku sa inne oczywscie inne od faworkow smazonych, przypominaja bardziej cienkie kruche ciasteczka. Bardzo mila odmiana :-)
Wloskie ‘faworki’ pieczone
- 250g maki
- 50g cukru (najlepiej drobnego)
- 25g miekkiego masla
- 2 jajka
- 2 lyzki Marsali
- skorka starta z cytryny
- 2 lyzeczki cukru waniliowego
- pol lyzeczki proszku do pieczenia
- cukier puder do dekoracji
Przesiana make wymieszac z cukrem, cukrem waniliowym, skorka z cytryny. Wbic w srodek jajka, dodac maslo, Marsale i proszek do pieczenia i wyrobic gladkie ciasto. Starac sie jak najmniej podsypywac maka. Zawinac je w folie i wstawic na godzine do lodowki. Po tym czasie rowalkowac ciasto bardzo cienko, ok. 1mm. Wyciac prostokaty, naciac je dwa razy na srodku i ukladac gotowe ciastka na blaszce wylozonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 12 minut, az beda lekko zlote. Zostawic na troche, az troche przestygna i posypac cukrem pudrem.
Wednesday, January 30, 2008
Tlusty Czwartek
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
8 comments:
Piekne zdjecie Elu! i bardzo ciekawy przepis (szczegolne podziekowanie za tlumaczenie, bo to rowniez ciekawa czesc przepisu ;)
Bardzo pomysłowe, sliczne zdjecie :)
pzdr
Ciekawy przepis , śliczne zdjecie i kompozycja :)
szczęka mi opadła... są przepiękne! teraz będą je musiała zrobić prędzej czy później, bo inaczej nie uwolnię się od nich ;)
Dlaczego tak bardzo mi sie chce tych faworków, no dlaczego? Śliczne, Elu :)
Hmm, bo sa takie proste i szybkie, bo swietnie chrupia? ;) Wiecie co, one maja jedna wade: baaaardzo szybko znikaja :-)
piękne i fajne pomyślane zdjęcie. myślę, że może za rok moje faworki tez beda tymi wloskimi. pozdrawiam
Bardzo mi sie podobają! Zrobię je z mąki razowej i zobaczę co wyjdzie... Pewnie słodkie sucharki - idealne do kawy :D
Post a Comment