Narzeczono nic nie ukisilam, nawet kisci winogron nie zerwalam sama. Ten rok jest jakis dziwny. Ba, ja chodzac dwa razy dziennie po winnicach z psem nie zrobilam zadnego zdjecia aparatem. Ale na przyszly rok ukisze, bo powiem szczerze, ze na to nawet nie wpadlam! Wstyd normalnie... :)
Aga mam nadzieje, ze to tez Twoja przyszlosc. Juz sie wszysycy przyzwyczaili, ze sprowadzamy tlumy znajomych na winobranie :D
Wspaniałe winobranie! Marzę o takim, marzę! Na razie mam skromne plony od teściów, a winogrona wykorzystałam dziś do focacci - wyszła cudowna! Pozdrawiam serdecznie:)
Ptasiu ja do gotowania uzywam swiezych lisci (np grilluje w nich ser tomino i grzyby, a czasem klade pod pieczen). Gdy robie ruloniki z ryzem i grzybami obgotwuje je chwile w osolonej wodzie i tak tez bym kisila. Surowe liscie w sloiku zalalabym wrzaca woda z sola, 1 litr:1 lyzka zakrecia i obrocila do gory dnem, ale nie jestem pewna rezultatu bo jeszcze nie probowalam wekowac. To chyba dlatego, ze mam je 'zawsze' na wyciagniecie reki. Ale jak dzis komentarz Narzeczonej przeczytalam to caly dzien o tym myslalam:)
16 comments:
Elu, zazdroszczę winobrania. jako natura zbieracza lubię wszelkie brania. A liście ukisiłaś?
Elu, przypomniałam mi bardzo odległe czasy... Piekne zdjęcia. Niesamowita atmosfera!
Sciskam
Piękne. Tego bardzo zazdroszczę. Całusy!
Narzeczono nic nie ukisilam, nawet kisci winogron nie zerwalam sama. Ten rok jest jakis dziwny. Ba, ja chodzac dwa razy dziennie po winnicach z psem nie zrobilam zadnego zdjecia aparatem. Ale na przyszly rok ukisze, bo powiem szczerze, ze na to nawet nie wpadlam! Wstyd normalnie... :)
Aga mam nadzieje, ze to tez Twoja przyszlosc. Juz sie wszysycy przyzwyczaili, ze sprowadzamy tlumy znajomych na winobranie :D
Lisko calusy tez dla Ciebie :)
Chyba stanę na głowie i znajdę te bilety!
Elu :*
Wspaniałe winobranie! Marzę o takim, marzę! Na razie mam skromne plony od teściów, a winogrona wykorzystałam dziś do focacci - wyszła cudowna!
Pozdrawiam serdecznie:)
Szukaj, szukaj Pola... :)
Anno focaccia z winogronami to cos co my uwielbiamy i pojawi sie w nastepnym poscie kiedy tylko bede miala chwile by spokojnie usiasc i cos napisac :)
pyszne zdjęcia!
pozdrawiam
J.
Pięknie to wygląda!
Zapraszam na swojego nowego kulinarnego bloga:
http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/
Kiszone liście? A powiecie coś więcej?
J., Fuchsio witam serdecznie :)
Ptasiu ja do gotowania uzywam swiezych lisci (np grilluje w nich ser tomino i grzyby, a czasem klade pod pieczen). Gdy robie ruloniki z ryzem i grzybami obgotwuje je chwile w osolonej wodzie i tak tez bym kisila. Surowe liscie w sloiku zalalabym wrzaca woda z sola, 1 litr:1 lyzka zakrecia i obrocila do gory dnem, ale nie jestem pewna rezultatu bo jeszcze nie probowalam wekowac. To chyba dlatego, ze mam je 'zawsze' na wyciagniecie reki. Ale jak dzis komentarz Narzeczonej przeczytalam to caly dzien o tym myslalam:)
Zdjęcia świetne! Szczególnie ten kot zaglądający do miski. :)
Ela, obledne zdjecia, szczegolnie ostatnie! Hau :))
Anonimie dziekuje. Tylko ten kot na ostanim zdjeciu to tak naprawde 60 kilogramowy pies ;) (choc potrafi robic miny jak kot wiec w sumie sie liczy ;)
Basiu :D
Cóż za piękne widoki, można się nimi napawać przez cały czas :)
Post a Comment