Jak juz wspomnialam w poprzednim poscie swiateczne ferie spedzilam w Teglio, miejscowosci we wloskich alpach, praktycznie przy granicy ze Szwajcaria. Sama miejscowosc w calych Wloszech slynie nie z pieknych widokow, swietnych stokow narciarskich, cudownego Palazzo Besta, ale z jedzenia :-) Juz rzymscy poeci jak Wirgiliusz i Horacy, czy w oswieceniu Leonardo da Vinci pisali o daniach, ktore majac wyjatkowy smak dawaly duzo sily potrzebnej dla gorskich wojazy.To stad pochodza Pizzoccheri i Sciatt, dania jedzone od wiekow, dla ktorych ochrony utworzona zostala Accademia del Pizzocchero- stowarzyszenie gospodyn i restauratorow, ktore zajmuje sie takze ich promowaniem i to nie tylko we Wloszech. Faktem jest, ze zdobywaja serca i podniebienia na calym swiecie. Calkowicie zasluzenie.
Ja mialam okazje nauczyc sie kilku dan kuchni Teglio od dwoch cudownych kobiet- Liny i Carmen. Wygraly one wiele konkursow i zazwyczaj gotuja na duzych przyjeciach jak wesela, kongresy i wydarzenia kulinarne organizowane przez stowarzyszenie Gambero Rosso. Lina z ogromna duma i radoscia opowiada jak to gotuje obok naslawniejszych kucharzy, a to wlasnie jej tradycyjne dania znikaja natychmiast:-)
Sciatt (czyli w dialekcie Teglio- ropuchy) to male paczki z maki gryczanej wypelnione ciagnacym sie serem. Idealne na przekaske lub przystawke, uwielbiaja je wszyscy, a szczegolnie dzieci :-) Sciatt tradycyjnie serwowane sa na ‘lozu’ z salatki z cykorii, ktora swietnie przelamuje smak tych paczkow. Jak sie dowiedzialam sa dwie reguly by sciatt byly idealne:
1.Ser musi byc mlody i chudy (co oznacza ze nie jest miekki, musi byz zwiezly tak jak nasze zolte sery). Oryginalnie nalezy uzyc Casera Valtellina, ale nie widze przeszkod by uzyc innego.
2. Olej musi byc rogrzany tak bardzo, ze powinien az dymic. Tylko tym sposobem ser nie wycieknie z paczkow. Wlasnie dlatego uzywa sie oleju arachidowego, bo latwo dochodzi do bardzo wysokich temperatur nie narzucajac swojego smaku. Oryginalnie sciatt smazono na smalcu.
Do dan z Valtelliny najbardziej pasuja wina wlasnie z tych ziem. Na pewno napisze i o nich i o wyjatkowych winnicach, mam nadzieje ze uda mi sie zrobic zdjecia jak bedzie zielono :-) Jednak ja radze wszystkim, by sprobowac tych delicji z dobrym prosecco. Ku mojemu zaskoczeniu oba smaki swietnie sie ‘zenia’.
Sciatt
- 300g maki gryczanej drobnej
- 200g maki zwyklej
- garsc startego sera, najlepiej grana lub parmezan
- pol lyzeczki sody oczyszczonej
- kieliszek grappy (ja zastapilam wodka)
- szczypta soli dosy duza
- woda
- olej arachidowy
- 300g sera Casera latteria (lub innego mlodego chudego sera, np. Fontina czy Gouda)
Ser pokroic w srednia kostke i wstawic do zamrazarki na ok. 20 minut. Obie maki wymieszac z serem startym, grappa i sola. Dolewac wody caly czas mieszajac by nie powstaly grudki, az do uzyskania gladkiego ciasta. Powinno byc niezbyt geste i niezbyt rzadkie. Na patelni rozgrzac do bardzo wysokiej temperatury olej. Gdy juz osiagnie odpowiednia temperature dodac do ciasta sode i ser w kostkach i dobrze zamieszac. Smazyc, az beda zlote. Oblupac widelcem sznurki ciasta i sera, by mialy raczej regularny okragly ksztalt. Podawac cieple.
Wednesday, January 16, 2008
Sciatt
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
Kulecki ciągnącym się serem , mmmm...pycha .Śliczne zdjecie sera !
Post a Comment