Wiem, wiem. Narzekam na upaly i robie pączki. Zgadzam sie, ze to prawdziwe szalenstwo;) Jednak tak naprawde pracy z nimi nie jest wiele (szczegolnie jesli pomaga nam maszyna do chleba) i smazy je sie raz dwa. Szczerze mowiac nawet sie nie spocilam:).
Przepis pochodzi od Tatter. Jest zupelnie wyjatkowy, poniewaz nie ma w nim ani duzo masla, ani ogromnej ilosci zoltek. Mozna by pomyslec, ze traci w zwiazku z tym na smaku, a jest wrecz przeciwnie. Ciasto jest bardzo lekkie i mimo, ze nie ma alkoholu- nie nasiaka tluszczem. I dlatego nazywam je odchudzona wersja;)
Tak naprawde paczki robilam na zyczenie pewnej osoby i mimo, ze ja wypelnilabym je dzemem, tym razem jako nadzienie uzylam kremu cukierniczego (wl. crema pasticciera). Nie jest to nic innego jak znany krem angielski (custard) robiony z dodatkiem maki co powoduje, ze jest raczej gesty i dzieki temu idealny do ciast.
Ja, ktora wcale za paczkami nie przepadam, musze to powiedziec: prawdziwe niebo w gebie!!! I co najwazniejsze- nie moga sie nie udac.
Pączki Tatter
- 150ml letniej wody
- 310ml letniego mleka
- 2 duze jaja
- 900g maki bialej pszennej chlebowej
- 100g cukru
- 100g masla (rozpuszczonego i wystudzonego)
- 2 lyzeczki soli
- 2 lyzeczki drozdzy instant
Ja robie zawsze z polowy porcji, wychodzi okolo 18 paczkow. Do maszynie do pieczenia chleba najpierw wlewam wszystkie plyny wymieszane razem, nastepnie dodaje wymieszane sypkie (bez soli). Gdy skladniki juz sie polacza, dodaje sol i dalej mieszam. Ciasto jest bardzo elastyczne i mimo, ze bardzo miekkie latwo je wyrobic recznie.
Zostawic do wyrosniecia, az podwoi objetosc. Nastepnie delikatnie wyjac ciasto z kubelka i rozwalkowac na ok. 1cm. Na poczatku jest to dosyc trudne, ale po kilku minutach ladnie sie walkuje. Nastepnie wyciac duzym kubkiem kola. Ulozyc na naoliwionej blaszce, przykryc i zostawic na ok. 30 minut. Nastepnie rozgrzac olej i smazyc na zloty kolor.
Ja smaze paczki na oleju arachidowym w garnku o grubym dnie. Tatter radzi, zeby temperatura oleju wynosila ok. 180 stopni. Taka temperatura jest osiagnieta gdy kawalek wrzuconego na olej chleba rumieni sie w ciagu 40 sekund. Ja przyznam szczerze, ze tym razem troche na oko robilam, bo w nie swojej kuchni nie znalazlam dobrego garnka i na poczatku olej byl duzo za duzo nagrzany, ale zmniejszajac ogien do minimum powoli doszedl do odpowiedniej temperatury (co oznacza, ze tylko ostatnie 4 paczki smazyly sie w komfortowych dla nich warunkach;) ) Dlatego czesc moich paczkow jest pozbawiona charakterystycznej, jasnej obwodki, ktora czesto jest uznawana jako znak dobrze usmazonych paczkow.
Zostawic do przestygniecia i nastepnie nadziewac czym sie lubi za pomoca strzykawki lub rekawa cukierniczego. Mozna polac lukrem lub posypac cukrem pudrem.
Krem cukierniczy
- 6 zoltek
- 160g cukru
- 80g maki
- ekstrakt z wanilii (zalezy od mocy)
- skorka z cytryny
- 1 litr mleka
Wymieszać zoltka z cukrem, Nastepnie dodac przesiana make, wanilie, skorke z cytryny i caly czas mieszajac, by uniknac powstania grudek, dodac powoli mleko. Postawic na maly ogien i caly czas mieszac, az krem wyraznie zgestnieje. Jesli jednak powstaly jakies grudki gotowy krem mozna przetrzec przez sitko. Zostawic do ostygniecia. By zapobiec powstaniu kozucha, przykryc folia spozywcza bezposrednie na kremie, lub na jeszcze cieply polozyc wiorki masla. Sa tacy co twierdza, ze kozuch jest najsmaczniejszy;)
Wednesday, August 8, 2007
Pączki w wersji ‘odchudzonej’
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
Elu...bardzo sie ciesze! Rowniez lubie te paczki bo sa tak jak mowisz "odchudzone", a zarazem bardzo pyszne...niczego im nie brakuje...
też je zrobiłam i cieszę się, że mówisz o nich :odchudzone" ;) jakoś tak łatwiej się je teraz je ;) moje wyglądają tak: http://dodajiwymieszaj.blox.pl/2008/01/Paczki.html
Post a Comment