Friday, January 8, 2010

Boeuf bourguignon



To moj pierwszy post w Nowym Roku i chcialam Wam przede wszystkim podziekowac ogromnie za wszystkie piekne zyczenia, ktore dotarly do mnie w przeroznych formach. Bardzo mi przykro, ze na wiele z nich nie moglam odpowiedziec. Choc ostatni czas spedzilam na byciu rozpieszczana przez Moich Rodzicow, to przede wszystkim wszystkie moje mysli byly skoncentrowane na Moim Ukochanym, dla ktorego stalam sie troskliwa pielegniarka (choc przyznam z reka na sercu, ze tym razem nie smazylam paczkow o 4 nad ranem;) Wyglada na to, ze teraz juz nie musze sie martwic tak bardzo (na wszelki wypadek odpukam w biurko!), od kliku dni mozemy sie nawet nacieszyc Wroclawiem i takimi banalnym rzeczami jak pojscie do kina. Nowy Rok zaczynamy wiec pelni nadziei i samych dobrych mysli, czego i Wam z calego serca zycze.

A tak na koniec, nadrobie jeszcze jedna zaleglosc z zeszlego roku. Jak wiele z Was zauwazylo w kalendarzu pojawil sie przepis na Boeuf Bourguignon, ktory nie ma swojego posta . Oczywiscie to moja wina, bo to jeden z tych troche osobistych, co ja za nic nie potrafie/nie chce/boje sie ugryzc. Ale dzieku temu daniu nacierpialam sie i ubawilam tak bardzo, ze podanie samego przepisu nie mialoby dla mnie zadnego sensu.



Bylo bowiem tak, ze kilka tygodni temu choroba zupelnie sciela mnie z nog. I to tak doslownie, bo choc zazwyczaj jakiekolwiek przeziebienia ignoruje (oczywiscie nie jest to trend do nasladowania!!!) to tym razem z lozka po prostu nie bylam w stanie wstac, a moj ukochany dostal prawdziwej euforii kiedy drugiego dnia poprosilam o lekarza. Pan doktor zupelnie zaskoczony, na zdanie 'Ela sama prosila' zrozumial powage sytuacji, zjawil sie niemal natychmiast. Dostalam mnostwo lekarstw, nakaz lezenia w lozku na siedzaco;) no i jedzenia dobrych rzeczy, zeby wzmocnic orgaznim wycienczony juz wczesniejszym, dlugim i meczacym zapaleniem ucha, ktore bolalo tak bardzo, ze praktycznie nie moglam jesc. Moj Tomislaw (jak nazywany jest w mojej rodzinie;) od razu rzucil wszystko co mial do zrobienia, spisal sobie skladniki potrzebne do przygotowania Boeuf Bourguignon i pojechal za zakupy ( tu musze wtracic, ze klika dni wczesniej bylismy na filmie Julie&Julia. A z calego filmu najbardziej mojemu ukochanemu zapadla w pamiec Julie, ktora obsmaza takie duuuze kawalki miesa!).
Po przynajmniej 20 telefonach ze sklepu (jakie mieso, czy wino lepiej mocne czy slabe, ile marchewek, jakie cebulki, gdzie leza takie cebulki, jakie ziola, czym zastapic tymianek itp.) dotarl do domu i zabral sie do pracy. Co 5 minut znajdowalam go w drzwiach sypialni z tysiacem przeroznych pytan. T. jest swietnym kucharzem, tylko ze z tych co robia wszystko dokladnie jak jest w przepisie i fakt ze powiedzialam, ze w sumie zaden nie jest sensowny zupelnie wytracil go z rownowagi, stad tak wiele pytan i watpliwosci. Za kazdym razem sobie zartuje, ze wychodzi z niego niespelniony inzynier, wszystko musi byc rowno i wg instrukcji. Gdy spytal sie mnie jak duze powinny byc kawalki miesa i powiedzialam mu, ze najlepiej to takie o boku 5cm to bez mrugniecia okiem wyjal miarke i ukroil jeden dokladnie o takiej wielkosci zeby miec na wzor :)
Gdy wszystko juz bylo pokrojone, mieso obsmazone, a garnek wyladowal w piekarniku (a wszystko to zajelo baaaardzo duzo czasu;), wprawdzie z burczacym brzuchem, ale moglam spokojnie usnac, by odzyskac troche sil. Gdy pozna bardzo pora zostalam poniformowana, ze juz wszytsko gotowe, chwilowa euforia zostala przygaszona slowami 'poczekamy do jutra, co? wyszlo malo i nie bedzie do zdjecia. Bo przeciez zrobisz zdjecie, prawda? tyyyle sie napracowalem' :) Wiedzac, ze zwykle takie dania nabieraja smaku podczas odpoczynku nawet zbytnio sie nie buntowalam. Szybko zrobilismy kasze manna i kanapki z dzemem i z kubkiem goracego kakao poskromilismy nasz glod smiejac sie do rozpuku z calej sytuacji :)



Wyszlo pieknie prawda? No i nigdy nie mialam tak skrupulatnie napisanego przepisu :) Zdradze Wam jeszcze, ze tego pysznego dania tak naprawde bylo tyle, ze w koncu na kolacje zostala zaproszona druzyna 'glodomorow', bo sami jedlibysmy je przez tydzien ;) Chyba resztki rozsadku nie pozwolil nam jesc oczami :)

Co do samego Boeuf Bourgignon to jadlam go w roznych miejscach wiele razy, uczciwe przyznam czesto byl wspanialy, ale NIGDY nie byl tak atrakcyjny. Nie wiem na czym polega ta odmiana. Nasza wersja jest pelna warzyw, swiezych ziol i bardzo duzych kawalkow miesa. Na pewno warto uzyc wina swietnej jakosci, my uzylismy Valpolicella Ripasso. Niestety nie posiadamy (mam nadzieje, ze na razie) pieknych garnkow Le Creuset wiec calosc dusila sie w wysokim, stalowym garnku, a na stol podalismy w wielkiej miedzianej patelni razem z podsmazonymi ziemniaczkami. Polecam! Idealne na odswietny lub swiateczny obiad :)




Boeuf Bourguignon


-150g boczku bez skóry
- oliwa z oliwek wg uznania
- 1,2 wolowiny, czesc nadajaca sie do dlugiego gotowania, pokrojonej w 5cm kostke
- 4 lyzki maki
- 6-8 marchewek obranych i pokrojonych w duze kawalki
- 2 cebule obrane i pokrojone w czastki
- 1 butelka 750ml czerwonego wina (Chianti Classico, Valpolicella Ripasso(
- 2 lyzki koncentratu pomidorowego
- 4 zabki czosnku obrane i zgniecione
- galazka tymianku
- lisc laurowy
- galazka rozmarynu
- ok. 1 l bulionu
- sól i pieprz do smaku

- 700g pieczarek
- 1 lyzka masla
- zabek czosnku drobno posiekany
- sól i pieprz do smaku

- 500g malych cebulek lub szalotek
- 1 lyzka masla
- 1 lyzka cukru
- 1 lyzka octu balsamicznego
- pól listka laurowego
- galazka natki pietruszki
- ok. 100ml bulionu


Rozgrzac piekarnik do 200°. Pokroic boczek w duza kostke i podsmazyc na patelni z oliwa z oliwek. Gdy jest gotowy, przelozyc go do duzego garnka nadajacego sie do piekarnika. Make wsypac do woreczka plastikowego, dodac sól i pieprz, dodac dobrze osuszone mieso, zamknac szczelnie i wstrzasac tak dlugo, az wszystkie kawalki wolowiny oblepia sie dokladnie. Kazdy taki kawalek nalezy dobrze strzepnac z nadmiaru maki i smazyc na zloto w tluszczu pozostalym z boczku. Gotowe mieso przelozyc do garnka, a na tej samej patelni podsmazyc marchewki z cebula. Gdy sa juz gotowe dodac je do garnka razem z ziolami, czosnkiem i koncentratem pomidorowym. Dodac wino i bulion, tak by przykryly mieso z warzywami, przykryc garnek i wstawic go do pieca na ok. 3 godziny, regulujac temperature, by calosc bardzo delikatnie bulgotala. Mieso jest gotowe, gdy mozna je przeciac widelcem.

W miedzyczasie przygotowac grzyby i cebulke. Pieczarki oczyscic, duze przeciac na cwiartki, a male na pól. Podsmazyc na masle z czosnkiem i przyprawami, az beda zlote. Na patelni rozpuscic maslo dodac oczyszczone cebulki, cukier i ocet i mieszajac wszystko lekko skaramelizowac. Dodac bulion i ziola i podgotowac przez ok. 10 minut, az sos sie zredukuje.

Kiedy mieso jest gotowe (nie nalezy gotowac za dlugo!), za pomoca lyzki cedzakowej, wyjac mieso i warzywa, sos przefiltrowac i gotowac, az zredukuje sie o polowe. Mieso z warzywami, pieczarki i cebulki ulozyc w duzym naczyniu (najlepiej zaroodpornym), polac gotowym sosem. Podawac z pieczonymi ziemniaczkami.

DRUKUJ PRZEPIS

--- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- ---

E finalmente eccoci al 2010. Anno nuovo vita nuova, si dice. Oddio, per ora di cose nuove non se ne sono viste tante, però spero in tante cose belle e nuove che auguro anche a voi con tutto il cuore.
In verità ho ancora una cosuccia dell'anno scorso da sistemare: come qualcuno di voi ha notato, nel calendario c'è una "new entry" che è ancora orfana del suo post. Il "boeuf bourguignon", che ha cucinato il mio Amatissimo quando ero molto influenzata, è stato il risultato degli omonimi succulenti pezzettoni di carne visti nel film "Julie & Julia", nato un po' per scommessa, un po' per gioco, e risultato
sorprendente al di là di ogni più rosea aspettativa. Di "boeuf bourguignon" ne abbiamo mangiati diversi, e certe volte erano anche buoni, però mai e poi mai abbiamo visto questo piatto così attraente. Non so quale sia il motivo, forse il vino che abbiamo usato (Valpolicella Ripasso). Se cercate un piatto perfetto per una cena speciale, questo è un colpo sicuro. Da servire assolutamente con le patatine arrosto.

Boeuf Bourguignon

150 g di pancetta senza cotenna
olio d'oliva q.b.
1.2 kg di carne di manzo (noce, muscolo o qualsiasi pezzo che regga una cottura prolungata) tagliata a cubetti di 5 cm
4 cucchiai di farina
6-8 carote sbucciate e tagliate a pezzi grossi
2 cipolle dorate sbucciate e tagliate a spicchi
1 bottiglia di vino rosso (Chianti Classico, Valpolicella Ripasso)
2 cucchiai di concentrato di pomodoro
4 spicchi d'aglio schiacciati e privati della buccia e del cuore
un rametto di timo fresco
una foglia di alloro
1 rametto di rosmarino
1 litro circa di brodo
sale e pepe q.b.

700 g di funghi champignons
1 cucchiaio di burro
1 spicchio d'aglio tritato finemente
sale e pepe q.b.

500 g di cipolline oppure scalogni
1 cucchiaio di burro
1 cucchiaio di zucchero
1 cucchiaio di aceto balsamico
mezza foglia di alloro
1 rametto di prezzemolo
100 ml di brodo

Preriscaldare il forno a 200°C.
Tagliare la pancetta a dadini grossi e farla struggere su una padella insieme ad un po' di olio d'oliva. Quando è pronta, spostare la pancetta in un grosso tegame che possa andare in forno, lasciando il fondo di cottura nella padella.
Nel frattempo versare la farina in un sacchetto di plastica per alimenti abbastanza capiente, aggiungere sale e pepe e alla fine la carne già tagliata e asciugata con la carta da cucina. Chiudere il sacchetto e scuoterlo finché tutta la carne non è ben coperta di farina.
Soffriggere nel fondo di cottura prima approntato i cubetti di carne pochi per volta finché non siano dorati su tutti i lati e metterli nel tegame insieme alla pancetta.
Sempre nella stessa padella saltare le carote e le cipolle nel fondo di cottura rimasto. Aggiungerle al tegame con la carne e la pancetta insieme alle erbe, all'aglio e al concentrato di pomodoro; versare il vino e il brodo in modo che la carne sia ben coperta.
Coprire con un coperchio e mettere in forno per circa 3 ore, aggiustando la temperatura in modo da far sobbollire piano il tutto. La carne è cotta quando risulta morbida al taglio di una forchetta.

Nel frattempo preparare i funghi e le cipolline come segue:
Pulire i funghi, tagliare quelli grandi a quarti e i piccoli a metà, e saltarli con burro ed aglio finché non si dorino. Aggiustare di sale e pepe.
Pulire le cipolline o gli scalogni, sciogliere il burro su una padella antiaderente, aggiungere le cipolline, lo zucchero e l'aceto balsamico e caramellare il tutto mescolando velocemente. A questo punto aggiungere le erbe ed il brodo e far sobbollire per circa 10 minuti.

Quando la carne è cotta (attenzione a non cuocerla troppo perché si indurisce), con l'aiuto di un mestolo forato togliere tutto il contenuto solido dal tegame, filtrare il sugo e rimetterlo sul fornello cuocendo lentamente finché si riduca alla metà circa. Su una grossa padella mescolare a fuoco bassissimo la carne con le verdure, le cipolline e i funghi. Aggiungere la salsa ridotta e mescolare il tutto. Pronto per andare in tavola!

STAMPA LA RICETTA

29 comments:

Ewa said...

Danie przecudnej urody i z całą pewnością pyszne :)

Majana said...

Elu, danie wygląda cudownie! Robione z sercem i miłością, wspaniałe!

Pozdrawiam ciepło i serdecznie! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)

Patrycja said...

Rany, jaka się zrobiłam głodna!:)
Wygląda przepysznie! A to męskie gotowanie...ach, musiałaś bawić się przednio. Mnie to zawsze i wzrusza też.

Pozdrawiam ciepło!

leloop said...

dobry wieczor Elu,
dosc czesto do Ciebie zagladam ale wtrace swoje trzy grosze po raz pierwszy :)
na poczatek pomyslnosci w Nowym Roku, no i zdrowia :)
a teraz wspomniane trzy grosze. nie wiem z jakiego przepisu korzystalas ale moja francuska tesciowa (nie tylko, bo tak tez podaje wiekszosc francuskich przepisow) najpierw przez 24 godziny marynuje juz pokrojone mieso, cebule, marchew i bouquet garni w czerwonym winie (mieso kruszeje i naprawde rozplywa sie w ustach), potem mieso i warzywa sie odcedza i postepuje tak jak w Twoim przepisie, tyle, ze nie obtacza sie miesa w mace, mozna ja dodac w trakcie robienia sosu ale niekoniecznie. oczywiscie marynata sluzy potem do zrobienia sosu, nie otwiera sie nowej butelki :). moze wlasnie w tym tkwila roznica smaku.
boeuf bourguignon ma rowniez swoja strone
http://www.boeuf-bourguignon.net
pozdrawiam

An-na said...

Warto było czekać - zdjęcia przepiękne!

A mój Mąż wczoraj zrobił mi niespodziankę i ugotował chili con carne, z jakiegoś przepisu znalezionego w Internecie. Nie wiem, czy mierzył kawałki mięsa miarką, ale - zapewniam - jest do tego zdolny!
Zapytał też, czy zrobię zdjęcie...

Ewelina Majdak said...

Eluś ja już nic nie powiem hihihi :)
Ugotowaliśmy z Tomisławem to samo, ale ja nie zrobiłam tak pięknych zdjęć i nie będzie wpisu. Zresztą po co jak jest Twój cudowny i przepełniony miłością?
Dobrze że ucho już nie boli. Teraz trzymam kciuki za Tomisława niech wraca szybko do formy!
Eluś ściskam Cię i całuję oczekując na D, który przemierza zaśnieżoną Anglię by być w domy na weekend :*

Twoja Pola

Ela said...

Nobleva baardzo pyszne :)

Majanko dziekuje Ci ogromnie. Tobie rowniez najlepsze zyczenia! :)

Patrycjo, to prawda, ubawilam/lismy sie bardzo. W sumie to sie zastanawiam, czemu tak rzadko wspolnie gotujemy. Musze to zmienic... Pozdrawiam serdecznie :)

Leloop witaj :) Dziekuje za zyczenia i zapraszam do wtracania trzech groszy, bo zawsze wiele mozna sie z tego nauczyc. Tak jest i tym razem, bo nie wiedzialam o marynowaniu miesa i warzyw. Wprawdzie takze u nas mieso rozplywalo sie w ustach, ale po marynowaniu na pewno byloby jeszcze lepsze. Przepis kiedys dam mi tata, T. porownal go z przepisem Julii Child (wtraconym w opowiesci Julie Powell) i tak wyszla radosna tworczosc z cudownym efektem :) A co do obsamazania miesa w mace, to prawie wybuchla wojna miedzy nami, bo zaden przepis o tym nie pisze, ale 'ja swoje wiem' co w polaczeniu z wysoka goraczka spowodowalo, ze T. sie poddal. Nie wiem skad ta moja pewnosc, ze tak jest lepiej. Jedyne co mnie cieszy, ze to 'nasze b.b.' bylo najsmaczniejszym i najladniejszym (bo nie ukrywam, ze ten aspekt byl dla mnie wielka niespodzianka) jakie jedlismy :) I tak sobie mysle, ze dopisze w przepisie, ze to taki nasz, domowy przepis, zeby ktos nie pomyslal, ze robi oryginalny. A sama nastepnym razem zamarynuje mieso :) Dziekuje za rade i serdecznie pozdrawiam :)

An-no fajne to uczucie, prawda :) I wiesz co, ja tyyyyle czasu nie jadlam chili con carne. Musze to koniecznie nadrobic! :) Buziaki!

Pola, Ty tu nie czaruj! I nie przypal chlebka bananowego :P Calusy!
A post oczywiscie wstaw, bo jak teraz przeczytalam prawdziwy przepis na Boeuf Bourguignon ze strony podanej przez Leloop to sie zastanawiam czy nie powinnam zmienic nazwy w przepisie :)

Powinnam pozna noca pisac posty, bo robie sie gadatliwa ;)

leloop said...

milo mi, ze moje trzy grosze sie na cos przydaly :) ale Twoj przepis tez jest prawidlowy, po prostu sa rozne wersje przygotowywania tego dania.
w wersji z marynata uzywa sie na ogol gorszej jakosc wina, czasem zdarzy sie jakis "niewypal", z ktorym nie wiadomo co zrobic, wtedy robi sie z niego sos (nic w przyrodzie sie nie marnuje ;) )
a Twoj Boeuf Bourguignon jest po prostu tak malowniczy, ze moze byc tylko smaczny :)

Ela said...

:) Przyznam szczerze, ze raz tak uzylam gorszego wina i cale danie poszlo do kosza. Od tamtej pory gorsze wino konczy od razu w umywalce. I tak przed snem jeszcze myslalam, ze jest takie tradycyjne danie (jest przepis z 500 roku ;) z Werony Pastissada de Caval, tez przygotowuje sie marynujac mieso w winie dwie doby. Jak tylko wroce do domu, to zrobimy jeszcze raz :) I dziekuje za mile slowa, jesli Ty mowisz, ze jest dobrze to wierze, bo pewnie zjadlas ich setki :) Zastanawiam sie czy to danie we Francji jest tak popularne i domowe, jak dla nas pierogi..
Pozdrawiam serdecznie :)

margot said...

a ja pamiętam Elu jak głodna czekałaś na kolację :DDDD
Wiesz , jak się wtedy naśmiałam :P, choć trochę się martwiłam jak tych sił na ,,głodówce" nabierzesz

ama said...

this looks absolutely delicious :)

I don't understand polish but I try with google translator to understand what you write because your photos are impossible to resist ;)

Anonymous said...

Questa ricetta è una favola...appena mi torna la voglia di mettermi ai fornelli mi sà che mi cimento!!!!!

Meg

Anonymous said...

Questa ricetta è una favola...appena mi torna la voglia di mettermi ai fornelli mi sà che mi cimento!!!!!

Meg

Lu said...

Elu to wygląda, wygląda tak ... no po prostu brak mi słów. Nigdy bym nie przypuszczała że duszona wołowina może tak wyglądać.
Muszę zrobić, no muszę.
Pozdrawiam i życzę zdrowia.

wennycara said...

Tanti cari auguri Ela, anche se in ritardo...!
Questo boef ha un aspetto invitante, che obbliga a cucinare :)
Bravissima.
Un abbraccio,

wenny

meringhe said...

Idem. E' da quando ho visto julie & julia che ci penso! Bravissima, questo piatto è uno spettacolo!

meringhe said...

Idem. E' da quando ho visto julie & julia che ci penso! Bravissima, questo piatto è uno spettacolo!

buruuberii said...

Witaj Elu w nowym roku :-) Oj ciesze sie, ze to chorobsko juz za Toba - wspolczuje! Ale z tego zlego, to powiem Ci ze fajna historyjka Ci wyszla, najwspanialszy kawalek to ten o 20stu telefonach ze sklepu - boskie :-) A ta wolowina mnie kusi, a Ty wiesz ze gdy tak u Ciebie pisze, to to u mnie powstanie. Sciskam Cie Ela mocno :*

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Elu, te zdjecia są olśniewające!!! choć nie jestem mocno 'mięsna', wsunęłabym WSZYSTKO :) Pięknie, pięknie to wygląda.

Dużo zdrowia Ci zyczę w nowym roku :)

leloop said...

Elu, wcale tak duzo nie jadlam, bo nie przepadam specjalnie za tego typu daniami to znaczy mieso w sosie ;) ale jest to jedno ze sztandarowych dan rodzinnych, niedzielnych obiadow, zwlaszcza gdy zimno jak teraz. w supermarketach leza gotowe tacki z juz pokrojonym miesem, czesto sa to kawalki troche gorszej jakosci wiec marynowanie dobrze im robi :)
daniem podobnym do Boeuf Bourguignion jest Carbonate Flammande gdzie zamiast wina dodaje sie piwo, cukier i pokruszone speculos.
pozdrawiam

Ela said...

Alu dla nas tworzysz nierozerwalną część tej historii, ale chciałam trochę oszczędzić T. :D Buziaki!

Ama thank you very much! :) in case of problems with the translation just write me, and I will do my best to help you. Cheers!

Meg grazie mille. Allora non sono l'unica che non ha proprio voglia di tornare a cucinare dopo Natale... :)

Lu ja także bylam zaskoczona. Ja nie mialam zielonego pojęcia, że może tak wygladać trochę mięsa z warzywami. Polecam bardzo :) I koniecznie daj znać jak wyszło! Dziękuje za życzenia, na szczęście już po wszystkim. Pozdrowienia!

Cara Wennycara :) Grazie mille! Anche se devo dare la maggior parte dei meriti al mio T. :)

Meringhe io penso che non esiste la persona che, dopo aver visto Julie&Julia, non pensa a questo piatto :) Baci!

Basiu wcale nie jest mi przykro, że tak czasem na Ciebie działają moje dyrdymały :) Buziaki!

Aniu dziękuję Ci bardzo. Ja też nie jestem bardzo mięsna, dlatego też tyle warzyw władowanych, ale jak się trafił kawałek mięsa to nie narzekałam ;) Dziękuję i nawzajem! Zresztą nie tylko zdrowia :)

Leloop wlaśnie tak je sobie wyobrażam. A Carbonate Flammande bardzo zadziałało na moją wyobraźnię :) Będę musiała poczytać :) Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Anonymous said...

No i doczekałam się marcowego przepisu :D Teraz bez problemu będę mogła zająć sie przygotowaniem. Dziękuję, bo nie sądziłam że tak prędko moja prośba zostanie spełniona, tym bardziej jestem zadowolona :)

Tilianara said...

Elu, boeuf wspaniały, a najwspanialszy bo gotowany z sercem :) W sekrecie Ci powiem, ze i ja planuję na bliskie już wielkie zdarzenie taki smakołyk upichcić. Trochę inaczej go robię, ale to chyba normalnie - ile kucharek tyle przepisów na boeuf :)
Zdrówka dla Was obojga :*

pepe said...

K O C H A M Boeuf Bourguignon ! ! ! Po co weszlam na ta strone, no, po co? Jak tu zasnac jak sie wszystkie najlepsze Bourguignony przypominaja??

Dzieki za przepis, dzieki za komentarze i male francuskie sugestie :)

Ela said...

Anonimie ależ nie ma za co :) Cieszę się, że przepis się przyda, a jeśli go wypróbujesz to proszę Cię, daj znać jak wyszło i czy smakowało :) Pozdrawiam serdecznie!

Tili w moim przypadku to ja bym nawet powiedziała, że ile razy robię jakąś potrawę, tyle przepisów. Nie potrafię przestać ich udoskanalać :) I z ciekawością wielką poczytam o Twojej wersji. Dziękuję i buziaki ogromne!

Pepe jeśli przed snem, będziesz myśleć o najlepszych BB, to zapewne będziesz miała, wprawdzie nie słodkie, ale przepiękne sny. Tylko pozazdrościć :D Do usług! ;)

Sonia Monagheddu said...

Ecco un'altra ricetta da leccarsi i baffi, la proverò di sicuro!

magda [mrs. berry] said...

o jaaaaaaaaaaaaaaacie ! :)
Rowniez ogladalam film , ale nie czulam sie na silach by zaryzykowac 'zmarnowanie' tylu skladnikow :D

Podziwiam efekty. :)

Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Kobieta said...

popłakałam się z wrażenia