Monday, October 22, 2007

Ciateczka bez nazwy



     Pamietacie ciasteczka biszkoptowe obsypane makiem i sklejone marmolada jak markizy? Takie wlasnie pytanie zadalysmy sobie z Bernadetta i Tatter. Okazalo sie, ze mocno siedza w naszych wspomnieniach. Ale zadna z nas nie wie jak sie nazywaly. Nasze poszukiwania spelzly na niczym. Niektore cukiernie nadal maja je w swojej ofercie jako ‘Baletki’. Osobiscie kusi mnie by nazwac je polskimi macaron, bo czy nie przypominaja tych super eleganckich ciasteczek-bezikow?



     Tak samo jest z przepisem na te delicje. Chyba nigdy nie spedzilam tyle czasu w necie na szukaniu odpowiedniej receptury. Zazwyczaj jest ich duzo, az za duzo i nie wiadomo w czym wybrac. W tym przypadku jednak pojawia sie on na niewielu stronach i jest to zawsze ten sam przepis, wiec trudno okreslic prawdziwego autora i dlatego nikogo tym razem nie zacytuje (chociaz nie jest mojego autorstowa). Zrobilam z 1/3 porcji i wyszlo mi 15 juz zlozonych ciasteczek. Na poczatku wcale nie przypominaly one biszkopcikow, bo byly chrupiace ale z biegiem czasu troche zmiekly. Moze po dniu lezakowania rozplywalyby sie w ustach? Kto wie, nie doczekaly:-) Bardzo nam posmakowaly. Z braku marmolady przelozylam je gesta konfitura jagodowa. Przepis wpisze w ilosciach, ktorych ja uzylam. A i wybaczcie to pierwsze zdjecie, ale nie moglam mu sie oprzec...:-)



Ciasteczka biszkoptowe z makiem vel Baletki

- 1 jajko
- 2 lyzki cukru
- kilka kropel esencji waniliowej
- 1/3 szklanki maki przesianej
- mak
- marmolada lub gesta konfitura do przekladania

     Jajko ubic z cukem na parze, nastepnie dodac esencje waniliowa i wmieszac delikatnie make. Na blaszce wylozonej papierem wyciskac z worka, lub nakladac lyzeczka male porcje w srednich odstepach. Posypac je makiem i upiec przez 10 minut w temp. 180 stopni. Gdy wystygna, sklejac marmolada jak markizy.

34 comments:

nougatine83 said...

Ja dobrze pamiętam te ciasteczka. Bardzo je lubiłam. Wracają wspomnienia z lat dziecinnych :) Zawsze zajadałam się nimi będąc u babci, bo i ona je uwielbiała, więc zawsze miała zapas. Czy można je jeszcze kupić? Nigdzie ich nie widuję. Ciekawa jestem czy udałoby mi się wyprodukować te biszkopciki. Może spróbuję :-) Myślę, że jednak sporo różnią się od oryginalnych macarons, ale niwątpliwie są równie pyszne. A z drugiego zdjecia, to aż do mnie wołają: zjedz mnie, zjedz ;)

Liska said...

Ubóstwiem te ciasteczka! A nazwa baletki jest urocza :-) Podobnie jak te cudeńka na Twoich zdjęciach, Elu.

Anonymous said...

Pamiętam te ciasteczka, chociaż nigdy nie wiedziałam, że nazywają się tak uroczo... Chyba muszę kupić mak ;)

Ela said...

Sprzedaja, sprzedaja, tylko nie wiem gdzie :-)Ale warto upiec je w domu, bo robi sie je raz dwa. Wprawdze nie przypominaja tych z cukierni ale i tak sa pyszne.

Bee said...

Jejku jakie piękności ci wyszły !Aż ślinka cieknie :)Jutro kupuję marmoladę i do dzieła .

Anonymous said...

w Łodzi są w większości cukierni i na ryneczkach, oczywiscie pod nazwą 'baletki'...pychota, od jakiegoś czasu sie do nich przymierzam a Ty tu taaki przepis :D

Ela said...

czyli jednak Baletki :-)

Bee said...

Nie wytrzymałam i zrobiłam , zamiast marmolady dałam powidła śliwkowe .Pyszności :) Następnym razem robię z całej porcji :D

Ela said...

:-))

Dorota Swiatkowska said...

Jezuuuuuuuu, uwielbiam je! U nas nazywały sie 'bitki', choc nic wspólnego z bitkami nie mają... ;)Musze je zrobić! Piękne są!

Dorota Swiatkowska said...

A... i pewnie że sprzedają :), zawsze jak jadę do Polski to się nimi objadam :)

Dorota Swiatkowska said...

No ... i jeszcze dowód przyciągnęłam, zeby nie było, ze to nie 'bitki' :))
http://www.alejahandlowa.pl/tr/produkt/bitki-z-makiem--cena-za-kg--szczecin_1640998.html
Tak są w Słupsku i Szczecinie nazywane :DD
Wiesz, Elu, ja mam dłuuuugą listę cist i ciasteczek do upieczenia, ale te przepuszczam bez kolejki :D
pzdr

Agnieszka said...

Też je pamietam i chyba to prawda, że miękną z czasem. przynajmniej z tymi sklepowymi tak bylo. Znakomicie wyglądaja na twoich zdjęciach Elu!!!

Ela said...

Dorotus ja wroclawskie cukiernie sprawdzalam :-) Moze ktos jeszcze sie sie odezwie, co zna je pod inna nazwa. Byloby super :-)

Agusiu no cos mi sie tak zdaje, ze te ostatnie jedzone to juz bylo na wpol miekkie. Nastepnym razem zrobie wiecej wiec moze sie przekonam, bo te za szybko zniknely :-)

I chcialam dodac, ze mi wyszlo 16 sztuk ale ja robilam malutkie. Moze jednak lepiej robic z calej porcji:-)

meslor said...

Burrooooooo 8-P'''''

Ela said...

Neanche un'po!!! :-) Li vuoi?

meslor said...

Non lo so.. con cosa sono? ^^

Ela said...

Avrai una sorpresa sabato;-)

meslor said...

Mitico! ^^

Jessica said...

MA che belli questi dolcini, cosa sono?

Ela said...

Tuki che piacere vederti qui! Questi sono dolcetti tipo pan di spagna ricoperti di semi di papavero, messi asieme con un po' di marmellata. Se vuoi metto la ricetta sul blog italiano visto che devo mettermi in pari ;-)

Jessica said...

Magari!!Grazie :)ma qual'è il tuo blog italiano?

Ela said...

it-mybestfood.blogspot.com, pero non e' aggiornato...

Jessica said...

allora aspetto la traduzione ;)grazie!

Anonymous said...

Elu
upiekłam....
Jutro degustacja
Margot

Ela said...

oj, mam nadzieje ze bedzie ci smakowac tak jak nam! :-) ostrzegam ze grozi szybka powtorka :-)

margot said...

Są pyszne!!!
Elu tylko dlaczego wychodzi ich tak mało!!!!!!
Będę je robić teraz z conajmniej potrójnej porcji

Ela said...

Czyli z calej, bo ja robilam z 1/3 ;-) Ale dodam, ze teraz robie z calej i przekladam czesc dzemem ale reszte serkiem kremowym z lososiem i koperkiem i swietnie do siebie pasuja :-) Ciesze sie, ze smakuja!

Anonymous said...

Zrobiłam dzisiaj i bardzo się rozczarowałam. Ale to z włąsnej winy chyba, bo po ubiciu jajek na parze nie ostudziłam ich i do ciepłych dodałam mąkę. Ciasto było lśniące i ciągnące. Mimo to upiekłam i to co wyszło nie przypomina w smaku ciasteczek biszkoptowych tylko gumowate niewiadomoco :(. A takiego mi smaka narobiłyście. Proszę o informację, jak to naprawdę jest z tym ubijaniem jajek na parze i co powinno wyjść. Mam nadzieję, że może niedługo skuszę się na kolejną próbę i wtedy już będzie wszytko ok. Pozdrawiam, Iwi.k.

Ela said...

lwi.k. nie wiem co moglo byc przyczyna. Przyznam szczerze,ze ja tez nie studzilam jajek przed dodaniem maki, a ciasto wyszlo dokladnie jak mowisz: lsniace i ciagnace, ale z mnostwem duzych pecherzykow. Jedyne co mi na mysl przychodzi to to, ze bylo za duzo wody w garnku nad ktorym stala miska, a dodatkowo woda gotowala sie za mocno. Ja zazwyczaj daje 1/3 granka wody, zagotowuje ja, zmniejszam ogien do minimum i dopiero stawiam miske z jajkami. Mam nadzieje, ze nastepnym razem wyjda juz takie moje. Daj znac, dobrze?

Anonymous said...

Na pewno się odezwę, kiedy tylko wyciągnę z piekarnika :). Dzięki za odpowiedź. Nie wiem, kiedy się zdecydują na powtórkę, bo za chwilę robię ciasto bajaderki z dynią :). Powiedz mi jeszcze tylko jakie są w smaku gotowe ciasteczka, przed przełożeniem, są gumiaste i twarde czy przypominaja kruche biszkopty?
Iwi.k

Ela said...

Zdecydowanie nie sa gumiaste, przypominaja wlasnie kruche biszkopty. Trzymam kciuki! :-)

e-krówka said...

Uwielbiałam te ciasteczka w dzieciństwie, ale nigdy bym nie pomyślała, żeby je robić sama:) Dziękuję za cudowny, sentymentalny przepis:)

Anonymous said...

Cześć wszystkim na tej stronie!
Cieszę się mogąc was tu spotkać!
Postaram się udzielać :)
Cześć!
---
[url=http://akcesoria.do.pedicure.makijaz123.com/13/]akcesoria do pedicure[/url]