Friday, October 31, 2008

Tortelli di zucca (albo ravioli ;) )



Festiwal Dyni zapoczatkowany w zeszlym roku przez Benie, a o ktory w tym roku zadbala Bea z blogu Moja Kuchnia dobiega juz konca. Powiem szczerze, ze mialam zamiar przygotowac o wiele wiecej potraw i wpisow, lecz moja druga polowka przeprowadzila prawdziwy dyniowy bunt. Biedak raczony jest dyniowymi potrawami juz od poczatku wrzesnia, nawet troche go rozumiem ;) Wlasnie dlatego zamiast planowanego Curry z dynia i ciecierzyca, przygotowalam danie, wprawdzie dyniowe, ale ktoremu nikt kogo znam nie bylby w stanie powiedziec nie. Sa to slynne Tortelli di Zucca z Mantui.
Tradycyjnie jedzone tam podczas kolacji wigilijnej weszly w kanon codziennej kuchni. I jesli tylko bedziecie w Mantui (lub w okolicach, bo slawa tych pierozkow rozeszla sie takze na okoliczne prowincje i kazda z nich posiada wlasna wariacje przepisu) koniecznie zatrzymajcie sie gdzies by ich skosztowac. W Mantui polecam Ai Garibaldini (niestety strona jest w przebudowie) a poza Mantua naprawde swietne tortelli do zucca znajdziecie w restauracji polozonej dosyc blisko Jeziora Garda Antica Locanda Mincio , o ktorej juz kiedys wspominalam tutaj. Oczywscie mozna sprobowac w domu. Przyznam, ze jest to troche meczace, ale z maszynka do makaronu i pomocnikiem da sie przezyc...



Skladniki sa bardzo proste, jednak moze byc w Polsce problem z kupieniem Mostardy z Cremony badz tej z Mantovy. Choc brzmi podobnie do musztardy zupenie jej nie przypomina. Jest to pewnego rodzaju chutney w sklad ktorego wchodza owoce kandyzowane, cukier i esencja z gorczycy. Ma bardzo mocny piknatny smak, ktory ku mojemu kazdorazowemu ogromnemu zdziwieniu przypomina troche... chrzan ;). Mysle, ze spokojnie mozna pominac, moze dajac do nadzienia Parmezan dluzej lezakowany, lub nawet odrobine silnego w smaku Pecorino. Chodzi o to, by choc troche przelamac slodycz dyni i ciasteczek amaretti. Najwazniejsze jest by nadzienie mialo dosyc zwiezla konsystencje, bo niektore dynie moga byc duzo bardziej wodniste, oczywscie regulujac wtedy ilosci reszty skladnikow. Jesli chodzi o ksztalt, to jest to chyba jedyne danie we Wloszech, ktore chociaz mozna spotkac w roznych formach: np. kwadratowej (czyli teoretycznie ravioli) czy tez okraglej (agnolotti) prawie zawsze funkcjonuja pod nazwa Tortelli :)



Tortelli di Zucca czyli Tortelli z dynia

Ciasto na pierozki (tzw. sfoglia):
- 4 jajka
- 400g maki
- duza szczypta soli

Wyrobic gladkie ciasto, przykryc miska i zostawic by odpoczelo na ok. 15 minut. |Po tym czasie rozwalkowac.

Nadzienie:
- 1 kg dyni (dobrze gdyby to byla Marina di Chioggia, ale smialo mozna robic z innej)
- ok. 100g ciasteczek amaretti rozdrobnionych
- ok. 60g mostardy cremonskiej
- ok. 100g parmezanu
- galka muszkatolowa
- sol i pieprz

Do serwowania:
- maslo
- listki szalwii
- parmezan

Dynie ugotowac na parze lub upiec w piekarniku, rozgniesc widelcem lub zmiksowac. Dodac reszte skladnikow regulujac ilosc wg wlasnego smaku. By uniknac dodania za duzo ciastek amaretti dosladzajac tym samym nadzienie, gdy dynia byla zbyt wodnita mozna dosypac bulki tartej. Zostawic w lodowce przynajmniej na 3 godziny. Mozna takze przygotowac nadzienie dzien wczesniej.
Uformowac z nadzienia kulki o srednicy 2 cm. Ukladac na paskach ciasta, wkolo pedzelkiem mozna lekko zmoczyc by platy ciasta latwiej sie skleily, przykryc drugim platem, przycisnac dobrze ciasto dookola nadzienia, by nie zostaly babelki powietrza, wyciac wybrany ksztalt. Gotowac w osolonej wodzie. W rondelku na bardzo malym ogniu rozpusic maslo razem z listkami szalwii, gdy zacznie ‘szelescic’ wylaczyc. Gotowe pierozki polac na talerzy szalwiowym maslem i posypac parmezanem.

Wednesday, October 29, 2008

Weekendowa Piekarnia #5

Tym razem to ja mam zaszczyt poprowadzic Weekendowa Piekarnie. Przepis wybralam z ksiazki Pane e roba dolce, slawnych we Wloszech (i nie tylko) siostr Simili. Oczywiscie brak zakwasu i maki zytniej zdecydowanie zawezyly moje poszukiwania. Postawilam wiec na chleb, ktory jest uwazany we Wloszech za jeden z najlepszych. To pierwsze pieczywo w Europie, ktore otrzymalo Chroniona Nazwe Pochodzenia (wl D.O.P). Mam nadzieje, ze semolina jako skladnik nikogo nie zniecheci. Podpytalam blogowe kolezanki i wiem, ze jest w Polsce coraz latwiej dostepna. Zapraszam wiec do wspolnego pieczenia :)




Pane Pugliese di Grano Duro typu z Altamury

Biga:
- 120g semoliny (mialkej, czasem jest dopisane dwa razy mielona)
- 80g wody
- 2g drozdzy swiezych

Wymieszac dobrze podane skladniki i odstawic na 18-24 godzin.

Ciasto wlasciwe:
- 1 kg semoliny (j.w.)
- 600g wody
- 20g drozdzy swiezych
- 20g soli

W misce rozpuscic bige i drozdze w w 300g wody. Dodac 1/3 maki i sol zaczac ‘uderzac ciasto’. (z obserwacji zdjec w ksiazce wynika, ze uderzanie wg siostr Simili, to zbieranie ciasta z brzegow z miski i energiczne ‘rzucenie’ go na srodek, jak powiedziala Tatter ‘takie wloskie strech and fold’;)) Dodac malymi porcjami na zmiane reszte maki i wody. Kiedy ciasto bedzie zbyt geste, by dalej wyrabiac je w misce, wylozyc je na stol i kontynuowac ‘uderzanie’ az ciasto stanie sie bardzo elastyczne, powinno byc bardzo miekkie, ale nie klejace sie do rak. Wyrobione ciasto przelozyc do miski wysmarowanej oliwa i zostawic do wyrosniecia na 1,5 godziny.
Po tym czasie wylozyc je na stol, wyrobic chwilke, podzielic na dwie czescie i uformowac dwa okragle bochenki. Przykryc i zostawic do wyrosniecia na 30 minut. Po tym czasie ‘zaokraglic’ ponownie bochenki bez wyrabiania ale przyciskajac, by wyeliminowac czesc gazow, ktore zaczely sie formowac, w ten sposob daje sie wiecej sily ciastu. Ulozyc na blaszkach do pieczenia, przykryc i znow wyrastac przez ok. 40-50 minut, az podwoja objetosc.
Zyletka lub cutterem blisko brzegow zrobic 4 naciecia, ktore beda formowac kwadrat i piec chleby 20 minut w temp 210 stopni, a nastepnie ja obnizyc do 190 i piec kolejne 20-30 minut. W polowie pieczenia zdjac chleby z blaszki i konczyc wypiek na kratce piekarnika. Nie przestraszcie sie jesli chleb bedzie bardzo ciemny, to jest jedna z charakterystyk tego chleba.


P.S.Wydaje mi sie, ze osoby, ktore posiadaja kamien powinny piec na nim, bo jak wiadomo wychodzi duzo lepszy chleb. Ale to tylko takie moje przeczucie: ja nie posiadam ;)


Uwaga!!! Udalo mi sie dostac do informacji, co dokladnie siostry Simili rozumieja przez uderzanie ciasta: nalezy energicznie zatopic reke w ciescie, zlapac nia ciasto, podniesc i opusic , uderzajac nim o stol lub miske. Czyli wyglada to na zwykle wyrabianie ;)

Monday, October 27, 2008

Scones z dynia i parmezanem



Jednym z moich ulubionych dan dyniowych sa slawne Tortelli di zucca (czyli dyniowe tortelli ;) ) z Mantui. Lekko slodkie nadzienie pierozkow doprawionych maslem aromatyzowanym szalwia to prawdziwa delicja. A scones, ktore zrobilam maja ich lekki posmak. Okazalo sie, ze takie polaczenie w buleczkach naprawde funkcjonuje. Zniknely w okamgnieniu z kwasna smietana i kremowym serkiem ziolowym. W sam raz na sniadanie lub do poludniowej herbaty :)



Scones z dynia, parmezanem i szalwia

- 1/2 szklanki musu dyniowego
- 1 zoltko
- 50g masla miekkiego
- ½ szklanki parmezanu
- 1 ½ szklanki maki
- 1 plaska lyzeczka proszku do pieczenia
- 5-6 listkow szalwii
- sol, pieprz do smaku
- ewentualnie 3 ciasteczka amaretti pokruszone
- zoltko do posmarowania buleczek

Wszystkie skladniki wyrobic na gladkie ciasto. Rozwalkowac grubo na ok. 2- 2,5 cm. Wyciac krazki, ulozyc na blaszce, posmarowac scones zoltkiem i wstawic do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 20 minut. Studzic na kratce.

Friday, October 24, 2008

Zupa porowo-dyniowa



Ostatnio ogarnia mnie marazm kulinarny. Jestem oficjalnie zmeczona i o ile gotowanie mi nie przeszkadza to juz wymyslanie menu jest dla mnie katorga. Dlatego ostatnio to nie ja decyduje, a moj Towarzysz Podrozy. Kilka dni temu wracalam ze szkoly i zapytalam sie go co chce na kolacje i wkrotce dostalam smsa ‘U know what’. To moglo znaczyc tylko jedno :)
Wiec jak tylko dotarlam do domu ugotowalam pyszna zupe porowo-dyniowa, ktora ostatnio znika u nas litrami. Jesli macie gotowy bulion, gotowanie nie zajmuje wiecej niz 20 minut. A jest taka pachnaca i smaczna i zdecydowanie rozgrzewajaca. Przyznam, ze zazwyczaj nasze menu jest bardzo zroznicowane, ale zdarzaja sie potrawy, ktore przez pewien czas powtarzaja sie, az do znudzenia. Choc nie wiem czy taka prosta i smaczna zupa moze sie kiedys znudzic...



Zupa porowo-dyniowa

- 1 bardzo duzy por, lub nawet dwa
- ok. 400g miazszu dyni
- 1 ziemniak
- zabek czosnku (jesli male , albo slaby to dac dwa)
- 1l goracego bulionu warzywnego, lub miesnego, lub nawet wody (wtedy nalezy zupe troche wiecej doprawic)
- sol i pieprz
- maslo lub oliwa z oliwek
- grissini lub grzanki

Por posztakowac i podsmazyc na masle lub oliwie. Dodac pokrojone w kostke dynie i ziemniaka i rozgnieciony czosnek. Podsmazyc wszystko chwile i dodac goracy bulion. Gotowac, az warzywa bda miekkie. Doprawic i zmiksowac. Jesli jest dla Was za gesta nalezy dodac troche bulionu. Podawac z grissini lub grzankami. Ja udekorowalam kocimietka :)

Potrawa ta bierze udzial w Festiwalu Dyni.


Inne potrawy z dynia, ktore pojawily sie na moim blogu:

RISOTTO DI ZUCCA czyli RISOTTO Z DYNIA
CIASTECZKA Z DYNIA
MAKARON Z DYNIA, BROKULAMI I WEDZONA SZYNKA
SUPERGESTA ZUPA Z DYNI
PAN DI ZUCCA i ZUCCATA czyli CHLEBEK DYNIOWY I DZEM DYNIOWY
TARTA (albo BABECZKI) MIGDALOWO-DYNIOWA
POTAGE Z DYNI

Wednesday, October 22, 2008

Orzechowy Tydzien, 10-16.XI.2008

Moi drodzy!

Chcialam Was ponownie zaprosic do wspolnego, orzechowego gotowania. Ja jako rasowa wiewiora smiem twierdzic, ze orzechy sa wciaz niedoceniane w kuchni. A szkoda, bo ich maly dodatek moze zmienic charakter potrawy. Ciekawa jestem takze Waszych orzechowych slodkosci. Szczerze wierze, ze organizowanie takich akcji wspolnego gotowania na dany temat poszerza nasze kulinarne horyzonty :)



Zeszloroczny weekend na prosbe blogowych kucharzy zostal przeksztalcony w tydzien. Mam nadzieje, ze informacji o dacie nie podaje za pozno. Walcze z czasem (a raczej jego brakiem) pewnie tak jak Wy ;) Takze zapraszam do wspolnego orzechowego gotowania od 10 do 16 listopada. Podsumowanie ukaze sie najpozniej 19 listopada. Bardzo prosze o podeslanie maila z linkami do Waszych propozycji na mybestfood@gmail.com, jest juz nas tak duzo, ze chyba nikt nie bylby w stanie samemu wysledzic wszystkich uczestnikow. Z gory bardzo dziekuje :)

Jesli macie ochote przykleic banner, oto kod:



Tu znajdziecie zeszloroczne podsumowanie Orzechowego Weekendu, a tutaj moje zeszloroczne propozycje.

P.S. Warto przypomniec, ze 11 listopada to idealna okazja na wypiek Rogali Marcinskich. Wiem, ze to poznanska tradycja, jednak w zeszlym roku ja rowniez postanowilam swietowac. Wprawdzie zrobilam to z czystej ciekawosci poznania smaku tych slawnych rogali ale juz od pierwszego kesa wiedzialam, ze od tamtego momentu 11 listopada juz zawsze bede poznanianka :) Jesli szukacie przepisu polecam przeze mnie wyprobowany Bajaderki, ktory znajduje sie tutaj.

Tuesday, October 21, 2008

Gulasz z fasoli

Mialam napisac post czemu gulasz nie jest gulaszem, o wegierskiej papryce, o pieknej fasoli jaka kupilam na targu w Budapeszcie, o papryczkach Eros (czyt. Erosz) i wiele innych rzeczy. Niestety zajecia nie pozwalaja mi na to, a ze przepis na gulasz z fasoli obiecalam Anouschce juz ponad tydzien temu bedzie tylko o tym daniu.



Wszystko zaczelo sie od fasoli. Skusilam sie na nia, ze wzgledow estetycznych. Byla po prostu piekna i zapewniam, ze zdjecie w zaden sposob nie oddaje jej uroku. A ze przywiozlam ja z Wegier, nie moglam uzyc jej inaczej niz ze slodka papryka. Miesa jesc nie moge wiec postanowilam zrobic ‘gulasz’ dla mnie i przyznam, ze smak bardzo mnie zaskoczyl. Takie polaczenie, wrecz banalne, stalo sie hitem w moim domu a i znajomi (takze ci co zyja wylacznie fiorentina) wychodza z przepisem i paczuszkami ze slodka papryka :) Teraz uzywam fasoli borlotti, ale jestem pewna, ze mozna uzyc kazdego rodzaju nierozgotowujacej sie fasoli. Szczerze polecam :)



Gulasz z fasoli

- 1 duza cebula
- 1 czubata lyzeczka slodkiej papryki (swietnie pasuje takze wedzona)
- ok. 400g fasoli ugotowanej (swiezej ,suszonej albo od razu z puszki)
- 4 pomidory swieze lub mala puszka pelati
- smietana kwasna
- ostra papryczka
- sol, pieprz, odrobina peperoncino
- oliwa z oliwek

Na oliwie z oliwek podsmazyc poszatkowana cebule. Gdy juz bedzie miekka zdjac garnek z ognia i dodac papryke. Zamieszac i postawic garnek z powrotem na ogien, dodac fasole i pomidory. Gotowac na srednim ogniu ok. 10min, az woda z pomidorow wyparuje (warto czesto mieszac, zeby nic sie nie przypalilo). Doprawic do smaku i serwowac z kleksem kwasnej smietany i plasterkami ostrej papryczki.

Sunday, October 19, 2008

Laugenbrötchen - buleczki o smaku paluszkow




O weekendowa piekarnia tym razem zadbala Atina. Badzo sie ucieszylam z wybranego przepisu, bo buleczki Agusi bardzo mi sie podobaly i chcialam je zrobic ale jak to zwykle bywa, w natloku przepisow (ktore wrecz atakuja z kazdej strony) zupelnie o nich zapomnialam. Pieklam je w nocy i jesli jestescie zmeczone to szczerze odradzam, jesli nie chcecie by przypalily sie tak jak moje ;). Jednego jestem pewna: moge z calego serca je wszystkim polecic. Rzeczywiscie przypominaja paluszki, a w srodku sa mieciutkie jak buleczki . Na sniadanie mielismy gosci wiec zaserwowalam je w towarzystwie Philadelphii i zniknely w okamgnieniu. Czy istnieje lepsza dla nich reklama? :)

Laugenbrötchen

Składniki:
285g wody
500g mąki pszennej
1 łyżka cukru
10g soli
25g świeżych drożdży lub ok. 1 łyżeczki suszonych drożdży
30g miękkiego masła

Do zanurzenia:
500g wody
4 łyżki sody
1 łyżka soli
gruba morska sól (lub sól maldon) i kminek do posypania

Mąkę wymieszać z solą, drożdże i cukier rozpuścić w wodzie i odczekać około 20 minut, aż zaczną pracować. Wyrobić ciasto, dodając po wstępnym jego zagnieceniu masło. Zostawić do wyrośnięcia, aż podwoi objętość (około 1 godz).

Jeszcze łatwiej wrzucić wszystkie składniki do maszyny do chleba i wyrobić na programie "Dough". Pozostawić w maszynie na pierwsze rośnięcie do końca programu.

Odgazować ciasto. Podzielić na 24 równe wagowo porcje i uformować okrągłe lub podłużne bułeczki. Ułożyć je na papierze do pieczenia i wsunąć blaszkę przykrytą ściereczką do lodówki na pół godziny. Wodę z sodą i solą zagotować. Bułeczki po wyjęciu z lodówki wkładać na 30 sekund do tej wody i wyjmować łyżką cedzakową, zostawiając na kratce do ciast do odsączenia. Układać na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce i posypywać solą i kminkiem. Następnie bardzo ostrym nożem naciąć każdą bułeczkę. Odstawić do wyrośnięcia, aż podwoją objętość (ok. 25-30 minut). W tym czasie nagrzać piekarnik do 210ºC i piec w nim bułeczki, aż będą ładnie rumiane, przez ok. 20-25 min.

Thursday, October 16, 2008

Chleb Casereccio

3rd World Bread Day hosted by 1x umruehren bitte aka kochtopf

To juz drugi raz kiedy moge sie dolaczyc do wspolnego pieczenia chleba. Pamietam emocje kiedy mniej wiecej rok temu pierwszy raz nastawilam zakwas i wypieklam pierwszy zakwasowy chleb. Od tamtego czasu przynajmniej raz na tydzien robilam wlasny chleb probujac rozne przepisy, takze te drozdzowe. Teraz namawiam wszystkich, nawet tych co sadza, ze to zbyt skomplikowane czy pracochlonne, by chociaz sprobowali. Duma z siebie, gdy wyciagam goracy bochenek (nawet nie idealny) jest ogromna :) Jesli macie jakies watpliowosci zajrzyjcie do Piekarni Tatter gdzie znajdziecie odpowiedzi na wszytskie Wasze pytania.



Na tegoroczne swieto wybralam chleb, ktory nawet z nazwy jest domowy. Casareccio to wlasnie cos domowego, lub robione tak by jak najbradziej przypominalo domowy wypiek. Przepis wzielam stad. Zmienilam tylko troche wykonanie. Pisze jak robilam, bo mam nadzieje, ze Pani Tatter skoryguje moje ewentualne bledy. Wprawdzie wizualnie nie wyszedl idealny (za duzo tych dziur) ale w smaku juz taki jest. Przynajmniej dla nas;)

Chcialam tez podziekowac osobie, dzieki ktorej znow w domach na calym swiecie pachnie chlebem i wkrotce bedziemy mogli obejrzec tego wyniki. Juz sie nie moge doczekac podsumowania. THANKS ZORRA! :)


Chleb Casereccio

- 500g maki chlebowej
- 300ml cieplej wody
- 5g swiezych drozdzy (ja uzylam troche mniej niz pol lyzeczki drozdzy suchych)
- 1 lyzeczka soli (dalam dwie)
- 1 lyzeczka miodu (uzylam 2 lyzeczeki gryczanego)

Podane skladniki wymieszac, a nastepnie wyrobic na gladkie, elastyczne ciasto. Ja pomoglam sobie maszyna do chleba. Zlozylam ciasto metoda Bertineta, po czym wlozylam je do naoliwionej miski, przykrylam i zostawilam do wyrosniecia na 5 godzin. W polowie tego czasu jeszcze raz zlozylam ciasto. Po tym czasie wylozylam ciasto chlebowe na blat wysypany maka i uformowalam bochenek. Miske wylozylam sciereczka kuchenna, wysypalam ja maka, wlozylam w to uformowany bochenek (zlaczeniem do gory) i zostawilam do rosniecia jeszcze na godzine. W tym czasie rozgrzalam blache w temp. 220 stopni. Gdy skonczyl sie czas wyrastania, na blache nasypalam troche maki, na to wylozylam chleb, zrobilam naciecia i wsunelam blache do piekarnika. Pieklam, az skorka zrobila sie zlota.

Sunday, October 12, 2008

Pomidorki confit



Moda nie omija kuchni. Przynajmniej tu we Wloszech. Co jakis czas pojawia sie ‘cos’ (moze to byc jakis skladnik albo cale danie) co w bardzo krotkim czasie, moze w roznej formie, ale pojawia sie w prawie kazdej restauracji, na kazdym wiekszym przyjeciu i co za tym idzie- wkrotce takze w kazdym domu. A przynajmniej w moim, bo juz mam taki nawyk: kazda rzecz ktorej sprobuje i mi posmakuje w restauracji powtarzam we wlasnej kuchni :) Tego lata takim hitem zdecydowanie byly pomidorki confit.
Slowo confit pochodzi z jezyka francuskiego confire. W moim slowniku znalazlam dwie definicje: krystalizowac (zazwyczaj owoce, co wydaje mi sie podobne do kandyzowania) oraz konserwowac mieso (ktore polega na bardzo wolnym gotowaniu go z przyprawami, tak by uwolnilo caly tluszcz, ktory stanie sie wlasnie konserwantem). Wprawdzie pomidorki confit nie odpowiadaja ani jednej ani drugiej definicji, ale sa dwie rzeczy ktore je lacza: cukier i wolne pieczenie, wiec moze wlasnie stad ta nazwa. Ja predzej bym je nazwala zapiekanymi lub poduszanymi w piekarniku, ale slowo confit brzmi zapewne bardziej hmm... luksusowo? Moze ktos z Was wie skad ta nazwa?
Jedno jest pewne: tak przygotowane pomidorki calkowicie podbily nasze podniebienia. Mozna nimi doprawic makaron, swietnie pasuja do mies i ryb, a zwykla bruschetta nimi oblozona staje sie bruschetta de lux;). Ja podjadam takze same i za kazdym razem nie moge sie nadziwic jak takim malym kosztem pracy mozna uzyskac cos tak pysznego. Zazwyczaj obok pomidorkow klade takze glowki czosnku, podczas pieczenia traci on swoja ostrosc i jest idealnym dodatkiem do tak przyrzadzonych pomidorow i nie tylko.


Pomidorki confit

- pomidorki koktailowe
- oliwa z oliwek
- cukier trzcinowy
- fleur du sel
- ulubione przyprawy i ziola

Pomidorki przekroic na pol i ulozyc na blaszce, skropic dobrze oliwa, obsypac przyprawami, ziolami i cukrem. Wstawic do piekarnika nagrzanego do ok. 120 stopni i ‘piec’ przez okolo godzine.

Saturday, October 11, 2008

Ciabatta Bertineta i Weekendowa Piekarnia




Z wielka przyjamnoscia dolaczylam i ja do Weekendowej Piekarni Margot. Tym razem zostal wybrany chleb bezzakwasowy wiec nie mialam zadnej wymowki. Ciasto przygotowalam z polowy porcji, uzylam suchych drożdży i pieklam na rozgrzanej blaszce z piekarnika. Mam nadzieje, ze te male zmiany nie wplynely za bardzo na jakosc ciabatty. Na zewnatrz wyglada znakomicie, jaka jest w srodku przekonam sie dopiero pozniej, gdyz z butelka czerwonego wina bedzie malym prezentem dla przyjaciol ktorych odwiedzimy dzis wieczorem :)

Ciabatta wg Bertineta (przepis przetlumaczony przez Tatter)

Biga:
- 350 g mąki ciabatta lub wymieszanej pół na pół tortowej (typ 450 ) z chlebową (typ 650)
- 180 g wody
- 2 g świeżych drożdży

Wymieszać dobrze ,zakryć szczelnie i zostawić w ciepłym miejscu ( 24 stopni C)
na 17-24 godzin.

Ciasto:
- 450 g maki ciabatta lub zmieszanej w proporcji 1:1 tortowej i chlebową
- 10 g świeżych drożdży
- cała biga
- 360 g wody
- 15 g soli
- 50g oliwy z oliwek
- dodatkowo oliwa ,mąka do sypania ,semolina do posypania łopaty

Na dwóch blachach rozłożyć płótno (ściereczki). Piec z kamieniem rozgrzać do 250 stopni C.
Do miski wsypać mąkę, zanurzyc w niej dłonie i omączonymi rozkruszyć drożdże na małe kawałeczki, wymieszać z mąką.
Dodać całą bigę i wodę ,olej i sól ,dokładnie wymieszać .
Wyjąć na blat i wyrabiać metodą bertineta ok. 8 minut.
Miskę wysmarować oliwą i włożyć ciasto ,zostawić na 1 ½ godziny w temperaturze 24 stopni. C (to jest np. temperatura piekarnika z włączoną żarówką). Stół wysypać mąką i wyjąć na nią wyrośnięte ciasto, posypać jego wierzch mąką ,uciskając delikatnie palcami nadając kształt prostokąta, pociąć ciasto na 5 pasków i każdy pasek złożyć na 3 dociskając każdą fałdę ,ułożyć złączeniem w dół i delikatnie rolować przód i tył. Potem ułożyć na omączonym płótnie ,złączeniem w górę ,przykryć ,zostawić na 40-60 minut. Łopaty obsypać miałką semoliną durum, brać wyrośnięte ciasto po jednym kawałku i rozciągać wzdłuż, oczywiście odwrócone już złączeniem w dół. Naparować piec i zsunąć chleb na kamień ,piec z parą po dwie ciabaty, po włożeniu chleba do pieca zmniejszyć temperaturę do 220 stopni C i piec 20 minut.

Aby uzyskać wygląd "starego kapcia", leżący na łopacie chleb należy lekko pociągnąć wzdłuż.

Thursday, October 9, 2008

Ciasto czekoladowe z gruszkami (superszybkie)



Przyszla jesien, a ja (jak to nie ja) jestem z tego powodu bardzo szczesliwa:) W domu zimno ale od czego jest goraca herbata i male co nieco?? Na blogach tez juz jesien i wszedzie pelno rozpieszczajacych ciastek, ciast i deserow. A ja mam co chwile gosci wiec moge szalec, bo ktoz sie nie skusi na kawalek czegos slodkiego... :)

Ciasto, ktore Wam dzis prezentuje to w moim domu tak zwany pewniak. Przepis podstawowy jest tak prosty, ze nawet nie trzeba go sobie zapisywac. Jednak najwazniejszy jest fakt, ze wystarczy troche fantazji, by za kazdym razem jesc zupelnie inne ciasto. Ulubiony owoc*, kruszonka, platki migdalowe czy orzechy: wszystko dozwolone. A najwieksza zaleta jest, ze przygotowanie zajmuje doslownie chwile. Wiec jesli niewiadomo co- zawsze stawiam na ‘Superszybkie’, bo wlasnie taka nazwa tego ciasta przyjela sie w moim domu.
Ja przedstawiam Wam nasza ulubiona, a jednoczesnie bardzo jesienna wersje: gruszki i czekolada. Jedyny spor w rodzinie to czy serwowac na cieplo czy na zimno: ja wole gdy stopiona czekolada wspolgra z miekkimi gruszkami, moj Towarzysz Podrozy woli jak czekolada zastygnie i glosno chrupie pomiedzy zebami :)

*Jest tylko jedno ale: ciasto to probowalam chyba z kazdym owocem jednak ze sliwkami (przynajmniej tymi wloskimi, o wegierkach niestety tu nieslyszano) moze wyjsc maly zakalec, a prawie na pewno sliwki opadna na dno.




Superszybkie ciasto czekoladowe z gruszkami

- 120g miekkiego masla lub margaryny
- 10 lyzek cukru (najlepiej trzcinowego)
- 3 jajka
- 10 lyzek maki
- 1 lyzeczka proszku do pieczenia
- ok.500g owocow (w tej wersji: gruszek)

- 2 lyzki ciemnego kakao np.Van Houten
- 1 tabliczka pokrojonej w kostke czekolady gorzkiej lub kropelki czekoladowe

Maslo utrzec na gladka mase z 8 lyzkami cukru. Caly czas ubijajac dodac po kolei jajka, a nastepnie make przesiana z kakao o proszkiem do pieczenia. Na koniec dodac czekolade. Przelozyc ciasto do tortownicy o srednicy 22 cm, ulozyc na wierzchu gruszki pokrojone w czastki lub kostke i posypac wierzch 2 lyzkami cukru. Piec przez ok. 45 minut w temp. 180 stopni (ja pieke z termoobiegiem).


Przepis na wersje podstawowa tego ciasta pochodzi z programu ‘La prova del cuoco’ (taka wloska wersja ‘Ready Steady Cook’).